Joel Egloff
CZŁOWIEK, KTÓREGO BRANO ZA KOGOŚ INNEGO
Być człowiekiem z twarzy podobnym do każdego. Przekleństwo, czy błogosławieństwo? Brak wyraźny swojej tożsamości nie jest dla głównego bohatera jakimś poważnym problemem. Traktuje swoje życie jak zbiór przypadkowych ról, w których, choć jest kiepskim aktorem, zostaje wciąż obsadzany. Bycie branym za zbira - proszę bardzo, bycie zaginionym mężem i ojcem nieswoich dzieci - nie ma problemu. Irytują go jedynie listy, które listonosz mu wciska, choć to nie on jest ich adresatem. Śmieszne? Nie za bardzo. Ale w kafkowskim klimacie. I za to duży plus.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz