niedziela, 13 grudnia 2020

 








Erika Swyler

KSIĘGA WIESZCZB

Zgodnie z zapowiedzią na okładce miała to być ,,cudowna powieść o potędze książek, rodziny i magii". Rzeczywiście w opowiadaniu pojawia się niezwykła księga, mamy historię rodzinną i trochę karcianej magii. Tylko cudowności brak. Dlaczego?
Powieść Eriki Swyler ma dość ponury klimat. Oto na wybrzeżu Long Island zdaje się, że słońce nigdy nie świeci. Wieją wiatry, obficie pada deszcz, a przypływy pozostawiają na kamienistej plaży setki mało sympatycznych stworzonek zwanych skrzypłoczami. Na klifie stoi stary, drewniany dom, który powoli usuwa się w stronę morza. Zamieszkujący go Simon Watson jakoś też nie specjalnie ma powody do radości. Walka o uratowanie domu przerasta jego możliwości. W dodatku zostaje zwolniony z pracy w bibliotece. Na domiar złego w jego ręce trafia księga, która opisuje historie jego rodziny. Z tej to księgi dowiaduje się o dziwnym fatum wiszącym nad jego rodem. Zarówno jego matka, jak i babka oraz prababka tonęły w morzu choć wszystkie posiadały niezwykły talent do nurkowania. Nazywano je syrenami. Simon ma siostrę Enolę, o którą zaczyna się lękać, że może skończyć tak, jak jej szanowne poprzedniczki.
Książka krąży wokół ponurych historii rodzinnych, powiązanych nie wiadomo dlaczego z wróżeniem z kart tarota. Czytelnik podąża za poszczególnymi wątkami w poszukiwaniu cudowności, ale jej tu po prostu nie ma. Na szczęście zakończenie daje nadzieję, że jednak można przełamać fatalne fatum i rozpocząć życie niczym carte blanche. I to jest jedyny przebłysk jasności w całej tej powieści.

poniedziałek, 23 listopada 2020


 






Mary Ann Shaffer i Annie Barrows

STOWARZYSZENIE MIŁOŚNIKÓW LITERATURY I PLACKA Z KARTOFLANYCH OBIEREK

Niezwykła książka zarówno pod względem fabuły, jak i sposobu narracji. Epistolografia to zdaje się dziedzina, która wymarła wraz z pojawieniem się internetu. Kto dziś jeszcze potrafi pisać piękne, osobiste listy do swoich znajomych? Książka ,,Stowarzyszenie Miłośników Literatury..." opowiada właśnie o tych czasach, gdzie list miał znaczenie, jako posłaniec przekazujący stan uczuć i wiedzę o otaczającym nas świecie. 
Skończyła się II wojna światowa. Mieszkająca w Londynie Juliet Ashton jako początkująca pisarka związana (po znajomości) z wydawnictwem ,,Stephens & Stark" szuka tematu na powieść. Pewnego dnia otrzymuje list od Dawseya Adamsa z wyspy Guernsay, który stał się przypadkiem posiadaczem egzemplarza książki autorstwa Charlsa Lamba, w której był adres Juliet. Dawsey wspomina w liście o istnieniu Stowarzyszenia Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek , które powstało nieco przypadkiem, aby przetrwać ciężkie czasy okupacji wyspy przez wojska niemieckie. Zaintrygowana listem Juliet zaczyna prowadzić korespondencję z Dawseyem oraz pozostałymi członkami stowarzyszenia. Historie opisane w listach zaczynają wciągać bohaterkę coraz bardziej, aż w końcu decyduje się spakować walizkę i ruszyć statkiem na Wyspy Normandzkie. Ta decyzja w krótkim czasie zmieni całe jej dotychczasowe życie. 
Fabuła zawarta w książce opowiedziana jest za pomocą listów. Początkowo może wydawać się to nużące, ale każdy z bohaterów pisze nieco inaczej i opisuje rzeczywistość z punktu widzenia rzeczy, które akurat jego interesują. Tworzy to ciekawą mozaikę stylów i balans pomiędzy humoreską, a tragicznymi relacjami z czasów okupacji, emocjonalnym romantyzmem, a prozą niełatwego życia na granicy głodu. 
Książka jest też kopalnią wiedzy na temat Wysp Normandzkich, jedynego w czasie wojny skrawka terytorium Wielkiej Brytanii okupowanego przez wojska hitlerowskie. To mało znana w naszej powszechnej świadomości część historii II wojny światowej. Los wyspiarzy odciętych od reszty kraju był rzeczywiście nie do pozazdroszczenia. I chociaż książka zawiera wiele bolesnych i dramatycznych relacji, tak na prawdę jest to opowieść o potędze miłości, którą można odnaleźć nawet na końcu świata. Pokrzepiające! 

sobota, 14 listopada 2020


 






Katarzyna Berenika Miszczuk

JA CIĘ KOCHAM, A TY MIAU


Ludzi podobno można podzielić na miłośników psów i miłośników kotów. Ja zdecydowanie należę do tej drugiej grupy i może właśnie dlatego skusiłem się, żeby sięgnąć po książkę ,,Ja cię kocham, a ty miau". Koncepcja opowiedzenia historii kryminalnej oczami Lorda - kota rasy angielskiej, wydawała mi się wielce obiecująca. Niestety, książkę czyta się trochę jak powieść dla dzieci, a nie rasowy kryminał. Historyjka urządzonego przez tajemniczego marszanda Śmietańskiego konkursu malarskiego, do finału którego dostaje się Alicja Nawrocka (nota bene ilustratorka książek dla dzieci), jest szyta tak grubymi nićmi, że zamiast pięknie zszytego finału, wychodzi nam gałganek trochę bez składu i ładu. I choć to książka napisana z humorem, groteski jest tam tyle, co kot napłakał. Gdyby nie kilka wulgaryzmów i stos trupów w finale chętnie tę książkę poleciłbym mojej nastoletniej córce.
Odnoszę wrażenie, że autorka nie mogła się zdecydować jaki charakter ma mieć jej opowiadanie: infantylnej, lekkiej w narracji błahostki, czy poważnego kryminału z morderstwem w tle i szczyptą frywolnej pikanterii? Powstał miks, który nie zadawala ani zwolenników komedii, ani tragedii. Jedyne zadowolone w tej sytuacji osoby to sama autorka, która z pewnością miała niezłą zabawę przy pisaniu i redaktorka, która wymyśliła tytuły poszczególnych rozdziałów. Czytelnikowi pozostaje jedynie zdać się na narracje kota Lorda, dla którego ważniejsze są ciepłe kolanka jego właścicielki niż finał tragicznego w skutkach konkursu malarskiego.

niedziela, 8 listopada 2020


 






Jack Fairweather

OCHOTNIK. PRAWDZIWA HISTORIA TAJNEJ MISJI WITOLDA PILECKIEGO

Dobrze, że taka książka powstała. Jeszcze lepiej, że napisał ją poczytny angielski dziennikarz dzięki czemu historia rotmistrza Witolda Pileckiego mogła trafić do odbiorców na całym świecie. Misja żołnierza podziemia, który dobrowolnie zgodził się podczas okupacji hitlerowskiej dać aresztować i wywieźć do obozu koncentracyjnego Auschwitz, żeby tam stworzyć siatkę ruchu oporu, wydaje się tak niewiarygodna, że autor musiał zrezygnować z reporterskiego stylu pisania na rzecz niemalże rozprawy naukowej popartej licznymi źródłami i cytatami. I tu mam małe zastrzeżenie edytorskie. Przypisy do poszczególnych rozdziałów zostały umieszczone na końcu książki. Trudno jest co chwilę przewracać strony, by odszukać odpowiedni przypis, który niejednokrotnie zawiera dodatkowe informacje lub istotne dopowiedzenia.

Największe wrażenie na czytelniku wywołują oparte na raportach Pileckiego opisy nieludzkiego sytemu opresji wobec więźniów obozu i realizacja przez hitlerowców planu eksterminacji narodu żydowskiego. Przerażające opisy kontrastują z historycznymi relacjami ukazującymi bierność i brak istotnego zainteresowania tą sprawą przywódców Wielkiej Brytanii oraz Stanów Zjednoczonych pomimo raportów, które otrzymywali za pośrednictwem polskiego rządu na uchodźctwie.

Choć książka przypomina opracowanie naukowe czyta się ją bardzo dobrze, niemalże jak powieść sensacyjną, niestety bez dobrego zakończenia. Polski czytelnik może mieć drobne zastrzeżenia co do niektórych skrótowych i wybiórczych opisów historii naszego kraju podczas II wojny światowej. Należy jednak pamiętać, że autor jest Brytyjczykiem i jest przyzwyczajony do nieco innej narracji dotyczącej tamtych czasów. Niemniej Jack Fairweather, zapewne dzięki swoim polskim współpracownikom, starał się jak mógł najrzetelniej przedstawić zawiłe i w konsekwencji tragiczne dzieje państwa polskiego. Jest to jednak przede wszystkim obszerna biografia niezwykłego człowieka - Witolda Pileckiego, dla którego takie wartości jak Bóg, honor i ojczyzna były cenniejsze niż myśl o własnym bezpieczeństwie, a nawet życiu. Niezwykła opowieść!

sobota, 7 listopada 2020


 






 Magdalena Witkiewicz, Stefan Darda

CYMANOWSKI CHŁÓD

Dałem się złapać na okładkę. Tak sobie pomyślałem, że połączenie thrillera i powieści obyczajowej w konwencji polskiej prowincji będzie mocnym zastrzykiem adrenaliny na jesienne wieczory. Rozczarowanie przyszło jednak tak szybko, jak szybko czyta się tę książkę.

Powieść zaczyna się trochę w klimacie ,,Rozlewiska" Małgorzaty Kalicińskiej. Mamy uroczą leśniczówkę na Kaszubach, gdzie mieszka sympatyczny pan gospodarz z narzeczoną, gdzie zjeżdżają goście pragnący ciszy i spokoju, gdzie pracuje niejaki Adam, równie sympatyczny młodzian, który ma trochę problemów. Pojawiają się liczne duchy ludzkie i zwierzęce, które mają jeszcze swoją istotną rolę do odegrania w świecie doczesnym. Grozy tu jednak jak na lekarstwo. Gdy jednak Adam zaczyna rozwiązywać swoje problemy, a sympatyczny gospodarz okazuje się mieć mroczną przeszłość, powieść przeradza się opowiadanie gangsterskie rodem z kina akcji klasy ,,B". Trup ściele się gęsto, ale jakby nikogo to zbyt nie obchodzi, bo i tak najważniejsze jest to, że zawsze można wrócić na drogę człowieka cnotliwego. A co tam... śnieg zasypie i nikt się nie dowie. Dlatego, mimo iż narracja wciąga i książkę naprawdę dobrze się czyta, ja tej konwencji nie kupuję. Jak na thriller zbyt słabe, jak na powieść obyczajową zbyt fantazyjne.

niedziela, 1 listopada 2020



Rebecca Fleet

ZAMIANA


Jakie tajemnice mają przed sobą małżonkowie, którzy spędzili ze sobą część życia? Co tak naprawdę myśli jedno o drugim? Co próbują przed sobą ukryć? Rebecca Fleet w swojej debiutanckiej książce  ,,Zamiana" wciąga nas w intrygującą historię małżeństwa Caroline i Francisa, którzy po różnych życiowych przejściach próbują na nowo poskładać swoje małżeństwo. Receptą na to ma  być pomysł na tygodniową zamianę mieszkań i wyjazd do Londynu. Okazuje się jednak, że przypadkowa zamiana mieszkań wcale nie była tak przypadkowa, a koszmary przeszłości powracają ze zdwojoną siłą. 


Thriller to może za mocne słowo na określenie tej powieści, choć wszystkie konwencje gatunku zdają się być tu zachowane. Niemniej, od pierwszych stron coś intrygującego wisi w powietrzu, coś co niepokoi i mówi, że to wszystko zmierza do jakiegoś niebezpiecznego finału. Trójdzielna narracja ukazuje trzy odmienne punkty spojrzenia na tą samą rzeczywistość, a równoległe prowadzenie akcji i retrospekcji, jak dwie końcówki nici wiedzie czytelnika do finałowego kłębka, który łączy wszystkie wątki i wyjaśnia zagadki. 

Duży plus należy się debiutującej autorce za udane zakończenie, które dla mnie było zaskoczeniem, a to w powieściach kryminalnych lubię najbardziej.

niedziela, 18 października 2020


 






Peter Stancik

BEZROŻEC

Tej książce trzeba dać się porwać. Nie warto zastanawiać się, co jest prawdą, co prawdopodobne, a co już zupełną aberracją. Nawet cytaty na początku każdego rozdziału nie koniecznie są prawdziwe. 
Inspektor Libor Lavabo z czeskiej Pragi zostaje skierowany do rozpracowania tajemniczej sprawy pożaru stajni na Cesarskiej Wyspie w którym zginęło (uległo samozapłonowi) dwanaście nosorożców. Upss, przepraszam... nosorożyc. Wszystko co dalej dzieje się w książce jest tak nieprawdopodobne, że zaczyna wciągać w szaleńczy wir zdarzeń od którego wręcz trudno się oderwać. 
Początkowo kulinarno-erotyczne peregrynacje inspektora Lavabo po autentycznych miejscach w Pradze bawią i dają poczucie lekkiej groteski. Jednak kiedy bohater dociera na cmentarz  szkoleniowy na Smichovie zaczyna się prawdziwy danse macabre. Tu już śmiech zamiera na ustach. 

Myślę, że ,,Bezrożec" Petra Stancika zachwyci na pewno każdego miłośnika literatury czeskiej. Jest bowiem w tej powieści pewna lekkość bytu i typowa czeska społeczna autoironia. Jest jednak też wyczuwalna nuta egzystencjonalnej bierności wobec losu, a więc i brak wiary w dobre zakończenie.  Może dlatego książka ta stanowi dla mnie mieszankę uczuć, która nie pozwala mi dodać kolejnej gwiazdki by uznać ją za rewelacyjną.

sobota, 3 października 2020

 








J. D. Vance

ELEGIA DLA BIDOKÓW

To ważna książka ukazująca przemiany społeczne zachodzące w Stanach Zjednoczonych, które dla wielu wciąż są jeszcze ucieleśnieniem snu o bogactwie. Niestety, z potęgi gospodarczej, którą niegdyś tworzyły huty i fabryki w tzw. Pasie Rudy, czyli w środkowych stanach u podnóży Appalachów, pozostały już tylko wspomnienia pokolenia dziadków. Potomkowie białych imigrantów ze Szkocji i Irlandii zamieszkujący te obszary stanowią dziś w większości zdegradowaną grupę społeczną tzw. bidoków żyjących przeważnie z pomocy socjalnej. Autor ,,Elegii..." sam z takiej grupy pochodzi. Opis jego dzieciństwa, dorastania i uporu z jakim postanawia wyrwać się z kręgu biedy i bezradności poraża swoją autentycznością i ogromem traumatycznych przeżyć. A jednak książka ma optymistyczne przesłanie i pokazuje na przykładzie życia autora, że jak się coś bardzo chce osiągnąć, to mimo przeciwności losu można swoje marzenia zrealizować.


J. D. Vance nie jest pisarzem i to widać po stylu pisania książki. Jest to zapis historii rodzinnych, które ukazują trzypokoleniową rodzinę, poprzez losy dziadków Mamaw i Papaw, nieszczęsne perypetie wciąż pobierającej się i rozwodzącej matki narkomanki, aż do współczesnych przeżyć samego autora. Porywcza babcia, która w samochodzie zawsze trzymała colta ,,tak na wszelki wypadek", rzesze maminych ,,gachów" pretendujących do miana ojca, narkotyki, alkohol, przemoc domowa, pożyczki, długi i wszechobecna bieda. To wszystko jest w tych opowieściach. Tak niezwykła autobiografia aż prosiłaby się o fabularyzację i myślę, że wyszedłby z tego niezły dreszczowiec. Czy jednak książka nie straciłaby wówczas na autentyczności i poruszającym tak wielu czytelników przesłaniu?

poniedziałek, 31 sierpnia 2020


 










Jonathan Caroll

CYLINDER HEIDELBERGA

Zbiór ośmiu opowiadań (plus bonus) autorstwa Jonathana Carrolla. Co je łączy? Wydaje mi się, że jedna okoliczność - sytuacje i rzeczy niespodziewane.  Lubimy żyć w przewidywalnym, racjonalnym świecie. Wszystko daje się jakoś wytłumaczyć. A co się stanie w przypadku, gdy po zakupie taniego kapelusza u Chińczyka bohater nagle stanie się sławną, rozpoznawalną przez tłumy fanów osobą? Co w sytuacji, gdy Amerykanin odwiedzający Warszawę przekonuje się, że zaczepiana przez niego w tramwaju urocza nieznajoma zna całe jego życie? Nastolatek 
Charlie wybiera się z kolegami na imprezę do Brendy. Zamiast jednak dobrej zabawy jest świadkiem morderstwa. Syn zakładając drogi garnitur swego zmarłego ojca poznaje przypadkiem jego drugie, sekretne życie.  Sytuacje niespodziewane, które zaskakują, co do których trudno jest się ustosunkować. 
Najlepsze są jednak dwa ostatnie opowiadania: ,,Ryby z armaty" i ,,Cylinder Heidelberga". Autor wprowadza nas w inny wymiar rzeczywistości, a w zasadzie w zaświaty. Czy możemy sobie wyobrazić istnienia biura do spraw rzeczy zapomnianych, które należy sobie przypomnieć tuż przed śmiercią? Albo co by się stało, gdyby piekło okazało się zbyt przeludnione i szatan zmuszony byłby do odsyłania potępionych dusz z powrotem na ziemię? Niespodziewane, zaskakujące... Dlatego warto zanurzyć się w tę lekturę, żeby wraz z bohaterami dać się trochę zaskoczyć i puścić wodze fantazji, co by było gdyby i mnie spotkała taka przygoda...


 








Douglas Preston, Lincoln Child

OBSYDIANOWA KOMNATA

Niegdyś na dworcach kolejowych w kiosku ,,Ruchu" można było kupić tanie czytadło, najczęściej jakiś kryminał, który ,,pochłaniało" się na raz w czasie podróży. ,,Obydianowa komnata" autorstwa duetu Preston & Child to właśnie tego typu literatura. Niewyszukana intryga, byleby tylko dużo się działo, szybkie tempo akcji i happy end. Kończysz czytać i zastanawiasz się w zasadzie o czym była ta książka? 
Super agent FBI Pendergast zawsze wychodzi cało z każdej opresji, więc nie musimy specjalnie bać się o jego losy. Tymczasem jego alter ego - złowrogi brat Diogenes knuje kolejną przewrotną intrygę, która ma na celu porwanie ukochanej Pendergasta - Constance.  Sprawy się nieco komplikują, bo Constance myśli, że Pendergast nie żyje, a Diogenes nie przewidział, że jego brat jest już na jego tropie.
Czytelnicza guma do żucia, która z początku smakuje, ale w sumie nie przedstawia sama w sobie żadnych wartości.  Żujesz i wypluwasz...

Ps.
Szkoda, że początkowy wątek pościgu służącego Proctora za porwaną Constance urywa się w najciekawszym momencie i czytelnik nie ma szans dowiedzieć się co działo się dalej. Ale to może fabuła na następną część wypocin autorstwa duetu Preston & Child.



 








Michaił Bułhakow

MISTRZ I MAŁGORZATA


,,Mastier i Margarita" to klasyka literacka do której warto powrócić po latach. W moim przypadku to prawie trzy dekady. Dziś już mnie ta powieść tak nie zachwyca jak w okresie przed maturą. Nie mniej wdzięczny jestem Bułhakowowi, że dzięki tej książce zaczęła się moja fascynacja literaturą rosyjską. Karykaturalnie obmalowany obraz środowiska literackiego doby wczesnego komunizmu po dziś dzień budzi moją wesołość. Domyślam się jedynie, że ze strony autora mogła być to zawoalowana reakcja na opresyjny charakter stalinowskich rządów. 

Zgadzam się z tymi czytelnikami, którzy uważają, że powieść jest nierówna, miejscami może i trochę nużąca oraz niekonsekwentna w sposobie narracji. Trzeba jednak pamiętać, że Bułhakow tworzył ją przez dwanaście lat. Sklejał zapewne ze zlepków różnych pomysłów i zmieniał pod wpływem chwilowego natchnienia. Całość dała oryginalny koncept na odwiedziny w ateistycznej Moskwie szatana i jego świty. Większość ówczesnych światłych inteligentów - komunistów, wszelkiej maści aparatczyków, pseudo-literatów nie wierzy w Boga, a przynajmniej ,,zapomniało" już o swojej religijności. Tymczasem na ulicach pojawia się szatan, czyli kusiciel, zły duch, który urządza sobie jawną kpinę z ateistycznej ideologii. To także demaskacja komunistycznej doktryny, która w ówczesnych latach głosiła, że Związek Sowiecki - państwo rządzone przez klasę robotniczą - jest najszczęśliwszym miejscem na ziemi. Tymczasem w owym raju sprawiedliwości społecznej panują stare ludzkie grzechy i przywary: chciwość, zazdrość, pycha, kłamstwo. To wszystko obśmiewa Bułhakow.

Żal jedynie mam autorowi, że w książce zarówno miłość, jak i dobro są uzależnione od zła. Tylko szatan daje jakoby nadzieję na lepszy świat. I w tej logicznej niekonsekwencji grzęźnie niestety fabularne zakończenie. Chyba, że uwierzymy w słowa Mefistofelesa z ,,Fausta": Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie dobro czyni.

niedziela, 9 sierpnia 2020

 Jedną z podstawowych zasad pisania dobrego kryminału jest wprowadzenie wielu wątków i fałszywych tropów, by na koniec zaskoczyć czytelnika niespodziewanym rozwiązaniem kryminalnej zagadki. Maria Adolfsson w swojej debiutanckiej powieści chciała zapewne wykorzystać tą ,,złotą" zasadę. Udało jej się to połowicznie. 

Mamy więc kolejny skandynawski kryminał, którego akcja współgra z surowym klimatem wymyślonych przez autorkę wysp doggerlandzkich. Mamy panią komisarz Karen Eiken Hornby trochę znudzoną życiem, stosunkami panującymi w pracy i brakiem doceniania jej kwalifikacji zawodowych. Pani komisarz po nocnej imprezie alkoholowej związanej z lokalnym świętem Oistra budzi się rano w hotelowym pokoju obok swojego, niezbyt lubianego szefa. O tej przykrej dla niej wpadce chciałaby jak najszybciej zapomnieć. Niestety, tego samego dnia dowiaduje się o zamordowaniu byłej żony swojego szefa - Susanne Smeed. W zasadzie Karen jest jedyną osobą, która mogłaby dać byłemu mężowi Susanne alibi. Wtedy jednak musiałby przyznać się do romansu ze swoim szefem. Mamy zatem ciekawy początek. Dalej niestety akcja grzęźnie, tak samo jak niemrawo prowadzone śledztwo. Komisarz Karen Hornby ma jednak przeczucia, że winnego zbrodni trzeba szukać w mrokach przeszłego życia zamordowanej. W ten sposób trafiamy w retrospekcji do hipisowskiej komuny, którą w latach 70-tych próbowało założyć na wyspie kilka przybyłych ze Szwecji i Danii par młodych ludzi. Tu niezbyt uważny czytelnik zaczyna gubić się w gąszczu skandynawskich imion i nazwisk z trudem próbując dopasować koligacje i ich znaczenie dla dalszych losów bohaterów powieści. Na szczęście końcówka książki zgodnie ze ,,złotą" zasadą zaskakuje niebanalnym rozwiązaniem, jednocześnie wyprowadzając czytelnika z  wątpliwości kto jest kim i dla kogo.

Powieść ma niewątpliwie klimat znany z innych skandynawskich kryminałów. Akcja jednak nie porywa i intrygującą zagadkę ,,kto zabił i dlaczego" przesłaniają osobiste problemy i traumy komisarz Karen Hornby. Jednym zdaniem powieść jako opis niełatwego życia na wyspach doggerlandzkich jest interesująca, intryga kryminalna już nie tak bardzo.

wtorek, 9 czerwca 2020














Jo Nesbo

PANCERNE SERCE


Jo Nesbo to marka sama w sobie. Sięgając po ,,Pancerne serce" możemy być pewni dobrze napisanej powieści kryminalnej. 
W Oslo policja odnajduje ciała kilku osób, które zostały zamordowane w dość makabryczny sposób. Można się domyślać, że to ,,dzieło" tego samego seryjnego mordercy. Tylko dlaczego giną przypadkowe osoby, które na pierwszy rzut oka nie miały ze sobą nic wspólnego? Jakim kluczem doboru ofiar kieruje się morderca? Żeby wytropić sprawcę trzeba ściągnąć z Hongkongu zagubionego w oparach opium i alkoholu komisarza Harrego Hola. Dzięki niemu i jego niekonwencjonalnym metodom śledczym sprawa zaczyna powoli się wyjaśniać. Tropy prowadzą do pewnego schroniska w górach... 
I dalej szłoby może jak po maśle, ale nie tylko morderca starannie zaciera za sobą ślady. Także sama policja w postaci KRIPOS oraz jej nadętego szefa w typie samca alfa - Mikaela Bellmana próbuje wyraźnie przeszkadzać komisarzowi Hole. Mnożą się wątki, pojawiają się postacie o pokręconej, dziwnej przeszłości. Wszystko po to, by zmylić czujność czytelnika i nie dać mu szansy na przedwczesne domysły. 
Jak dla mnie rewelacja!

niedziela, 24 maja 2020














Sharon Bolton

ULUBIONE RZECZY


Motyw Kuby Rozpruwacza był już w literaturze i filmie wałkowany niezliczoną liczbę razy. Tym razem Sharon Bolton wciąga nas w intrygę dziejącą się współcześnie w Londynie. Ktoś zaczyna mordować kobiety, a sposób ich uśmiercenia oraz zbieżność dat zaczyna przypominać historię tajemniczego mordercy grasującego pod koniec XIX wieku w dzielnicy Whitechapel. Policja wkracza do akcji wciągając w śledztwo młodą policjantkę Lacey Flint, która wydaje się, że całkiem przypadkowo, była świadkiem pierwszego morderstwa.


Wielkością tej powieści nie jest jednak skupienie się na makabrycznych zbrodniach i rysowaniu psychologicznego portretu mordercy. To jakby drugi plan. O wiele ważniejsze jest dziwne zachowanie głównej bohaterki Flint, która zarówno przed śledczymi, jak i przed czytelnikami powieści, ma coś istotnego do ukrycia.
Sharon Bolton napisała bardzo dobry kryminał, który się szybko pochłania. A kiedy w połowie książki zaczynamy się domyślać zakończenia, to trzeba mieć świadomość, że autorka zostawiła nam na koniec kilka ,,smakowitych" kąsków, które potrafią zaskoczyć. Właśnie dla takich rzeczy warto sięgać po dobre kryminały.

niedziela, 10 maja 2020














Arnaldur Indridason

JEZIORO

Z jeziora Kleifarvatn niedaleko Reykjaviku wydobyto szkielet mężczyzny z dziurą w czaszce. Policja ma tylko dwie poszlaki: ciało leżało w wodzie ponad trzydzieści lat i zostało obciążone zepsutym radzieckim aparatem podsłuchowym. Czyżbyśmy mieli do czynienia z aferą szpiegowską z czasów zimnej wojny? Do wyjaśnienia zagadki rusza dziarska ekipa islandzkich policjantów: Erlendur, Sigurdur Oli i Elinborg... I tu niestety przez następne strony powieści wieje nudą. Kryminał Arnaldura Indridasona toczy się ospale, bez nagłych  zwrotów akcji, bez sensacji, bez szczypty adrenaliny. No, bo jak przyznają sami policjanci, nikt nigdy nie słyszał, żeby jakiś Islandczyk był kiedykolwiek szpiegiem. I gdyby nie przeczucie Erlendura, który ugania się w poszukiwaniu zaginionego trzy dekady wcześniej kołpaka od czarnego forda falcona, zagadka tożsamości trupa z jeziora pewnie nigdy by się nie wydała. 
O wiele ciekawsza jest retrospektywa wydarzeń z 1956 roku, które mają miejsce na uniwersytecie w Lipsku w NRD. Grupa islandzkich studentów, socjalistycznych ideowców musi stawić czoła okrutnej rzeczywistości komunistycznego reżimu. 
Książka, jak na kryminał nie jest szczególnie porywająca. Bardziej ciekawe są poboczne wątki socjologiczne ukazujące  problemy samotności Islandczyków i ich chyba mocno depresyjną naturę północnomorskich wyspiarzy.

niedziela, 26 kwietnia 2020














Joanna Jodełka

REKTORSKI CZEK

Książka ,,Rektorski czek" ma w podtytule opis ,,romans kryminalny". Niestety, w całej powieści kryminału jest tyle co w policyjnej kartotece cykliniarza - kanciarza, a romansu nie więcej, niż w przedwojennej reklamie barwników odzieżowych. Pisanie książki na zamówienie i ku czci nie wyszło autorce najlepiej. 
Owszem, pomysł jest i gdyby go można było ,,odkleić" od rocznicowych wspominek, to zapewne udałoby się ulepić z tego ciekawą powieść. A tak powstała jakaś zbitka mdłej historii nieszczęśliwej miłości toczącej się na tle przygotowań do powstania Uniwersytetu Poznańskiego i niezbyt jasne wątki krętactwa pewnej staruszki, przez którą współczesna bohaterka Karolina wpada w niezłe tarapaty. 
Osobiście szkoda mi zmarnowanego potencjału tej powieści. W stulecie swego istnienia Uniwersytet Poznański niewątpliwie zasługuje na dzieło bardziej wiekopomne, niż na przeciętną lekturę do poduszki. Niewybaczalne są niestety liczne błędy w tekście (literówki), których nie wychwycił korektor. Widać, że i książka była pisana w pośpiechu i redakcja niezbyt się przyłożyła do pracy. Wielka szkoda.

sobota, 18 kwietnia 2020



Sharon Bolton

SACRIFICE


Powieść ,,Sacrifice" to jedna wielka gra pozorów. Pozornie spokojne i urocze są Wyspy Szetlandzkie, na których pozornie przez zbieg okoliczności przeprowadza się małżeństwo Duncana i Tory Hamilton. Wykopane przypadkiem przez Torę w torfowym dole ciało kobiety tylko pozornie przypomina ofiarę rytualnych obrzędów z czasów wikingów. Policja przejmuje dochodzenie, ale bardziej pozoruje pracę, niż dąży do wyjaśnienia coraz bardziej skomplikowanej zagadki identyfikacji ciała.  Kiedy Tora, która jest ginekologiem, odkrywa, że ofiara przed śmiercią urodziła dziecko, bierze sprawy w swoje ręce i zaczyna sama poszukiwać odpowiedzi na rodzące się coraz liczniejsze pytania i wątpliwości.  A kiedy w połowie powieści wdaje nam się, że znamy już rozwiązanie kryminalnej zagadki, musimy pamiętać, że to wciąż gra pozorów. 
Książkę czyta się jednym tchem. Ciągła niepewność towarzysząca głównej bohaterce, zaskakujące zwroty akcji i zagadka, która ma drugie i trzecie dno sprawiają, że trudno się oderwać od lektury. Można wybaczyć autorce drobne błędy narracyjne i nieco przesadzony pomysł na zakończenie. W końcu Wyspy Szetlandzkie mają swoje tajemnice i mroczne legendy, które poruszają czytelniczą wyobraźnię. ,,Sacrifice" to doskonała lektura  dla miłośników sensacji i nie ma co szukać dziury w całym.

czwartek, 16 kwietnia 2020















Julia Phillips

ZNIKAJĄCA ZIEMIA


Dwie rzeczy od razu mnie zachwyciły w tej książce. Przede wszystkim dobrze i bez pudrowania przedstawiony obraz społeczeństwa współczesnej Rosji. Historie codziennego życia, nadzieje młodych i nostalgie starszych. Po drugie lubię dzięki książkom poznawać odległe, mało znane zakątki świata. A Kamczatka będąca tłem dla losów bohaterów, jest taką terra incognita dla nas ludzi Zachodu.
Kto jednak będzie oczekiwał od książki sensacyjnej fabuły zmierzającej do rozwiązania zagadki porwania dwóch małoletnich sióstr Gołosłowskich, tego na pewno spotka rozczarowanie. Powieść trzyma jednak w nieustającym napięciu. Mijają kolejne miesiące od porwania Alony i Sofii. Życie na Kamczatce, a zwłaszcza w Pietropawłowsku mimo tej strasznej tragedii toczy się swoim normalnym trybem. Dzieci chodzą do szkoły, a bohaterki powieści przeżywają swoje osobiste dramaty, rodzinne tragedie, miłosne dylematy. Jednak pytanie o los sióstr Gołosłowskich rzuca się ponurym cieniem na każdą z tych opowieści.
Znikająca ziemia fascynuje swoim surowym, dzikim klimatem, a powieść Julii Phillips wciąga w historie, które nie mają zakończenia. Życie toczy się dalej, a czytelnik staje się jedynie obserwatorem krótkiego jego wycinku. Dlatego po przeczytaniu książki czuję się jak turysta, który odwiedził Kamczatkę w nie najlepszym czasie na zwiedzanie.













Olga Tokarczuk

BIEGUNI


Współczesny homo viator - człowiek podróżujący - to zdaniem Olgi Tokarczuk odrębny gatunek człowieka, który funkcjonując w zmieniającej się przestrzeni i przyspieszonym tempie życia zmuszony został do wytworzenia odrębnych zachowań oraz nawyków. Wielkie lotniska przypominają samowystarczalne miasta, hotele zastępują domy, a telewizja i smartfony kontakt z żywym człowiekiem. Ale ,,Bieguni" to nie tylko zbiór krótkich opowiastek, czy filozoficznych esejów o podróżowaniu. Niektóre historie zaczynają wciągać nas w głębszą fabułę: Kunicki szukający zaginionej na chorwackiej wyspie żony i synka, Eryk - kapitan promu, który miał dosyć monotonnego kursowania od brzegu do brzegu, doktor Blau i jego fascynacja sposobami preparowania ludzkich organów, Filip Verheyen cierpiący nieustannie ból po amputowanej mu w młodości nodze, czy Rosjanka, która ucieka od monotonni życia z upośledzonym synem do podziemi zatłoczonego metra .

,,Bieguni" nie są łatwą lekturą i nie da się tej książki ,,przełknąć" na jednym wydechu. Czytałem ją na raty, porzucając co jakiś czas i wracając do niej skruszony swoim brakiem wytrwałości. Najlepiej czytało mi się tę książkę podczas jazdy pociągiem. Wtedy lepiej rozumiałem i przyswajałem sobie opisywaną przez noblistkę ,,psychologię podróżowania"

czwartek, 2 kwietnia 2020


Shaun Bythell
PAMIĘTNIK KSIĘGARZA

,,Pamiętnik księgarza" to... rzeczywiście pamiętnik, lub raczej coś na wzór księgarskiego bloga. Rok z życia Shauna Bythella prowadzącego antykwariat w niewielkim miasteczku Wigtown na zachodnim wybrzeżu Szkocji. Nie ma tu wartkiej akcji, punktu kulminacyjnego, ani zaskakującego zakończenia. Księgarnia istniała przed napisaniem książki i istnieje nadal.

Z początku irytują opowieści Shauna o tym, jak trudno dziś zarobić na książkach, jak niełatwo utrzymać antykwariat w małym miasteczku, gdy prawie każdy klient domaga się zniżek i rabatów. Poza tym Shaun urządza coś na wzór konkursu na wyłapanie najgłupszego tekstu jaki wypowiadają jego klienci przy okazji zakupu. Żeby pokazać czytelnikowi, jaki to ciężki kawałek chleba, autor pod każdym wpisem podaje podsumowanie utargu i liczbę klientów. To irytuje jeszcze bardziej...

A jednak im głębiej zanurzałem się w świat antykwariusza z Wigtown, tym bardziej irytacja zaczynała przeradzać się w fascynację. Praca Shauna Bythella jest pełna bibliofilskiej pasji. Niezwykłe jest jego nieustanne poszukiwanie rzadkich wydań, starych, wartościowych książek pośród zbiorów oferowanych do sprzedaży przez starszych ludzi, lub rodziny zmarłych krewnych. Organizacja festiwalu książek, spektakli teatralnych, koncertów, spotkań z autorami - to całe jego życie z którego czerpie wiele radości i satysfakcji.

Książka na tyle mnie pochłonęła, że po jej przeczytaniu natychmiast sięgnąłem do facebooka, żeby odszukać profil księgarni i zobaczyć jak wygląda pokój szkocki, sławny kominek, kot Kapitan, no i oczywiście ekscentryczna Nicky.
 


wtorek, 3 marca 2020



John Boyne

NAWIEDZONY DOM 

Powieść w klimatach wiktoriańskiej Anglii. Dwudziestojednoletnia Eliza Caine po śmierci ojca zostaje sama na tym świecie. Nie ma nic do stracenia, więc decyduje się opuścić Londyn i odpowiedzieć na dość enigmatyczne ogłoszenie w gazecie o zatrudnieniu guwernantki w posiadłości Gaudin Hall. Jednak już samo dotarcie na miejsce w zaskakujący sposób ktoś lub coś próbuje jej uniemożliwić. W Gaudin Hall zastaje upadłą rezydencję w której mieszka dwójka dzieci: Isabella i Eustace. Nie ma nigdzie rodziców, służby nie widać, ludzie w miasteczka unikają kontaktu z nową guwernantką, a w domu dzieją się niewytłumaczalne rzeczy o nadprzyrodzonym charakterze. Eliza z uporem, choć nie bez lęku próbuje dowiedzieć się jaką to tajemnicę skrywają stare mury rezydencji.

John Boyne stara się prowadzić nas przez mroczne przestworza anglosaskiej powieści grozy. Może nie jest aż tak strasznie, ale jest londyńska mgła, stara posiadłość rodowa, duchy i tajemnica z przeszłości. Dżentelmeni oraz dobrze wychowane panny prowadzą bardzo kulturalne dialogi i powstrzymują swoje emocje w gorsetach ówczesnej obyczajowości. Dzieci, choć być może wiedzą najwięcej, głosu nie mają. Klasyka warta polecenia, chociaż bardziej dla miłośników XIX - wiecznej powieści, niż dla wielbicieli horrorów. Ja zdecydowanie należę do tych pierwszych.

czwartek, 20 lutego 2020














Katarina Bivald

KSIĘGARNIA SPEŁNIONYCH MARZEŃ


,,Księgarnia spełnionych marzeń" moich marzeń o dobrej wciągającej lekturze nie spełniła. Może dlatego, że to typowa literatura kobieca opowiadająca o tęsknotach za prawdziwą miłością, poczuciem akceptacji, a zarazem tolerancji na tak zwaną ,,inność". 
Początek powieści jest całkiem frapujący. Oto niespełniona życiowo, zagubiona w świecie książek Sara Lindqvist przybywa z zimnej uczuciowo Szwecji do sennego, ale całkiem sympatycznego miasteczka Broken Wheel w stanie Iowa. Przyjeżdża na zaproszenie swojej koleżanki Amy, którą zna jedynie z prowadzonej od wielu miesięcy korespondencji i wymiany polecanych sobie na wzajem książek. Szkopuł w tym, że w momencie swego przyjazdu do miasteczka Sara dowiaduje się, że Amy właśnie umarła. Mieszkańcy Broken Wheel z niezwykłą serdecznością przyjmują jednak przyjezdną i robią wszystko, żeby Sarę zachęcić do jak najdłuższego pozostania u nich. Tłumaczą to w ten sam sposób: tak by sobie życzyła Amy. Sara oczywiście zostaje i otwiera księgarnię. Dalej możemy sobie  wyobrazić, jak owa księgarnia i książki przeobrażają życie mieszkańców zapomnianego miasteczka. Zupełnie jakbym czytał ,,Czekoladę" Joanne Harris. 
Wydaje mi się, że autorka miała dobry koncept na powstanie książki, ale ugrzęzła w połowie jej pisania i nie bardzo miała pomysł na efektowne zakończenie. 
Pięknie byłoby na tym świecie, gdyby książki były lekiem na wszelkie zło, problemy uczuciowe i recesję gospodarczą. Ale to niestety tylko bajka opowiedziana przez Katarinę Bivald.

środa, 29 stycznia 2020














Andrij Lubka

POKÓJ DO SMUTKU 

Czy może być coś bardziej smutnego niż widok pustego, pogrążonego w ciszy, a niegdyś zamieszkałego i tętniącego życiem pokoju? Smutek, to jednak część ludzkiego życia, to suma doświadczeń za którymi tęsknimy. Smutek to przecież tęsknota, która może przybrać przeróżne wymiary. O tym właśnie jest zbiór opowiadań autorstwa młodego, ukraińskiego pisarza Andrieja Lubka. 
Każde opowiadanie to osobny rozdział ukazujący za czym, lub za kim może tęsknić człowiek. Tęsknimy za przelotnym romansem, prawdziwą miłością, za utratą najbliższej osoby, za ulubionym zwierzęciem, za spokojem i za marzeniami, które  nie mają szans na spełnienie.  Każde z opowiadań, to taki metaforyczny pokój wypełniony historią poszczególnych bohaterów. To może być mieszkanie w bloku, komnata królewska, kaplica klasztorna, grób na cmentarzu, dziurawa ulica, przedwojenny dom ze zdartą podłogą. Pokój przepełnia smutek, bo niegdyś tętnił życiem, nadzieją, marzeniami, teraz zaś jest pusty.
Przepiękne, nostalgiczne historie, które dobrze się czyta i które długo nie dają o sobie zapomnieć.

wtorek, 28 stycznia 2020














Olga Tokarczuk

OPOWIADANIA BIZARNE 

Dziesięć różnych opowiadań, które dają do myślenia i które dotykają naszej percepcji otaczającej rzeczywistości. ,,Opowiadania bizarne" są dziwne, dziwaczne, niezwykłe i niezwyczajne. Świat przedstawiony przez Olgę Tokarczuk rozciągnięty jest zarówno w czasie, jak i przestrzeni. Dziwne zdarzenia mają miejsce i XVII wieku i w czasie teraźniejszym, lub też w mniej lub bardziej odległej przyszłości. Dziwne zdarzenia przytrafiają się na wołyńskich bagnach, w pokoju hotelowym, w mieszkaniu w bloku, w klasztorze w szwajcarskich górach lub w starożytnej świątyni w Chinach. Każda z historii jest jak otwarte pudełko zrobione z innego tworzywa. Czytelnik zaglądając do wnętrza wchodzi za każdym razem w inny świat. Żadne z opowiadań nie jest zamknięte, tak jakby czekało na dalsze wypełnienie, albo dokładne przeanalizowanie w celu odkrycia drugiego dna.  
,,Opowiadania bizarne" zachwyciły mnie swoją oryginalnością i niebanalnie przedstawionymi historiami. Książkę czytałem z pewnym pietyzmem, dając sobie jeden dzień na jedno opowiadanie. To była wyborna uczta czytelnicza! Dlatego gorąco polecam!

czwartek, 16 stycznia 2020















Todd Burpo

Niebo istnieje. Naprawdę! 


Historia opisana w książce wydarzyła się naprawdę! I to jest główny walor tej książki. Todd Burpo, pastor Kościoła Metodystycznego z Imperial w Nebrasce opisuje losy swojej rodziny, którą dotyka wielkie nieszczęście. Ich czteroletni syn Colton w 2003 roku ląduje w szpitalu z silnymi bólami brzucha. Okazuje się, że pękł mu wyrostek robaczkowy. Konieczna jest natychmiastowa operacja. Chłopiec jest w tak beznadziejnym stanie, że sami lekarze przestają wierzyć, że uda się go uratować. Rodzice wierzą jednak w siłę modlitwy i o tę modlitwę proszą również swoją wspólnotę kościelną. Staje się cud. Chłopiec przeżył operację i zadziwiająco szybko wrócił do zdrowia. Szczęśliwi rodzice wracają wraz z synem do domu i do codziennych obowiązków. Z czasem jednak zaczynają dostrzegać, że Colton coraz częściej zaczyna mówić o swojej ,,wizycie" w niebie i o spotkaniu z Jezusem. Można by wziąć to za dziecięcą fantazję, gdyby nie fakty z rodzinnej przeszłości, które Colton przytacza zadziwionym rodzicom, a które on jako mały chłopiec nie mógł znać i wiedzieć o nich. 

Dla mnie ta książka to przede wszystkim przepiękna opowieść o miłości rodzicielskiej, o potędze modlitwy wspólnotowej i sile wiary, która pokonuje nawet największe nieszczęścia. Todd Burpo to wzór ojca, dbającego o swoją rodzinę i człowieka otwartego na pomoc innym. Przy okazji książka niesie niezwykle optymistyczne przesłanie: śmierć nie jest końcem naszego istnienia. Naprawdę!

niedziela, 12 stycznia 2020















Ryszard Ćwirlej

ŚMIERTELNIE POWAŻNA SPRAWA 


Chciałbym napisać, że to dobra książka, bo ma ciekawy wątek kryminalny i dobrze się ją zaczyna czytać. Razi mnie jednak to, że autor obraża moją inteligencję jako czytelnika. 

Ryszard Ćwirlej znalazł swój sposób na literaturę kryminalną. Jego powieści toczą się w Poznaniu lub jego okolicach w czasach schyłku PRL-u, czyli w latach, które dobrze pamiętam z mojego dzieciństwa. Bohaterami są funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej, ale żaden z nich niestety nie przypomina bystrego porucznika Borewicza z ,,07 zgłoś się".

,,Śmiertelnie poważna sprawa" to opowieść o śledztwie w sprawie brutalnego gwałtu i morderstwa dokonanego na szesnastoletniej Andżelice.  Jej zwłoki zostają znalezione w lesie niedaleko od Grodziska Wielkopolskiego. Miejscowa milicja ulegając naciskom władz partyjnych szybko zamyka dochodzenie obarczając winą miejscowego alkoholika, który ma zaniki pamięci. Do akcji jednak włącza się komenda wojewódzka wysyłając z Poznania do Grodziska dwóch swoich ,,asów" kryminalistyki: Mirka Brodziaka i Teosia Olkiewicza.

I tu z porządnej kryminalnej powieści robi się pożałowania godna farsa. Czytelnikowi zostają zaserwowane naiwne dialogi prostego, głupkowatego ludu z prowincji i alkoholowe dywagacje niezbyt lotnych funkcjonariuszy milicji. Wódka leje się szklankami i można odnieść wrażenie, że w tym czasie w Polsce nie robiono nic innego, jak tylko ,,się chlało". Dialogi bolą, bo ciemny lud nie wie co to ,,Johny Walker", dziwi się, że na Zachodzie produkuje się karmę dla psów w puszkach, samochody myje się specjalnym szamponem, a sprzęt elektroniczny przed sprzedażą pakuje się w styropian. Tak naprawdę, jedyne trzeźwo myślące postacie z powieści to przestępcy i kryminaliści. Ale co tam, ,,pan władza", nawet jak chleje, to ma szczęście. W końcu gdzieś tam w jego zapijaczonym umyśle wszystko się poukłada w sensowną całość, dzięki której czytelnik pozna prawdę o tragedii, która wydarzyła się pod Grodziskiem Wielkopolskim.

Książkę przeczytałem, bo dostałem ją z polecenia. Ja jej jakoś specjalnie nie polecam.

niedziela, 5 stycznia 2020



Donald Tusk

SZCZERZE


Szczerze? Nie tego się spodziewałem po szumnie zapowiadanej książce Donalda Tuska. Liczyłem na polityczne eseje w których ten wybitny polityk rozliczy się wreszcie ze swoimi oponentami. Tymczasem do czytania dostałem ładnie edytorsko przygotowany pamiętnik Przewodniczącego Rady Europejskiej. 
Niemniej jest to bardzo ciekawa literatura i dla kogoś interesującego się bieżącą polityką źródło bezcennych informacji dotyczących kulisów międzynarodowych działań wielkich tego świata. Donald Tusk jest jedynym Polakiem, który miał niepowtarzalną okazję uczestniczyć w spotkaniach najważniejszych światowych polityków na szczytach G7 i G20. Reprezentował Unię Europejską w rozmowach akcesyjnych z Ukrainą, Mołdawią, Północną Macedonią i Albanią. Negocjował pomoc finansową dla Grecji, prowadził rozmowy z Turcją dotyczące kryzysu emigracyjnego, próbował porozumieć się z Brytyjczykami w sprawie Brexitu. Jego wypowiedzi i komentarze były cytowane na całym świecie. Przez ostatnie pięć lat Donald Tusk stał się najbardziej rozpoznawalną marką promującą Polskę w świecie. Szkoda, że nie umieli tego wykorzystać rządzący w tym czasie naszym krajem politycy. 
Książkę czyta się szybko i przyjemnie. Poznajemy oblicze rasowego polityka, który dostał dość niewdzięczną rolę nieustającego mediatora w coraz liczniejszych sporach dzielących wspólnotę europejskich krajów. Poznajemy ogrom pracy jaką wykonał podczas swojej prezydencji, a która była mało naświetlana w naszych krajowych mediach. Jednocześnie możemy spojrzeć na Tuska, który uchyla rąbka tajemnicy ze swojego prywatnego życia: poznać bliżej relacje rodzinne z ukochaną Gosią, dziećmi, wnukami. Zaskoczył mnie fakt, że Tusk jest wielkim erudytą oraz miłośnikiem malarstwa. Ponadto, co wszyscy dobrze wiedzą, uwielbia sport, zwłaszcza piłkę nożną i bieganie. Okazuje się, że znajomość świata futbolu może być bardzo pożyteczna w prowadzeniu światowej polityki.