wtorek, 25 października 2022


 






Anna Szyszko-Grzywacz

ŁAGIERNICZKA

,,Łagierniczka" to zapis osobistych wspomnień Anny Szyszko vel Anna Norska z pobytu łagierniczego w Workucie w latach 1945-1956. Jako młoda łączniczka AK została aresztowana przez sowieckich żołnierzy podczas obławy pod Wilnem. Przeszła odważnie przez śledztwo i więzienie w Wilnie, a potem na Łubiance w Moskwie. Została skazana na 20 lat katorgi i odesłana bydlęcym wagonem na daleką, zimną północ. Przeszła przez prawdziwe lodowe piekło, gdzie ludzi niszczył nie tylko surowy klimat, ale przede wszystkim ciężka praca w kopalniach. We wspomnieniach Anny przerażający obraz nieludzkich warunków egzystowania więźniów miesza się z opowieściami o drobnych przyjemnościach, radościach i niezwykłych przyjaźniach, które się wówczas rodziły.
 
Trudno oceniać osobiste zapiski dające wyobrażenie o  rzeczach, o których przez całe dziesięciolecia panowało tabu. Powieść ,,Łagierniczka" nie jest literaturą z gatunku "wysokich lotów". Choć wspomnienia są dość obszerne, często podawane są dość chaotycznie, a opisy osób i niektórych wydarzeń mieszają się i można się pogubić w ich zrozumieniu. Cóż, to tylko i aż tylko wspomnienia... Czytając je ma się wrażenie słuchania długiej opowieści starszej już osoby, dla której osobiste przeżycia i uczuciowe doznania mają ważniejszą rangę od faktów i detali o znaczeniu dokumentalnym. Niewątpliwie dużym atutem książki są załączone fotografie robione ukradkiem w Workucie przez późniejszego męża Anny.

wtorek, 18 października 2022

 








Tomasz Maćkowiak

BYŁAM KATOLICKIM KSIEDZEM

Prowokacyjny tytuł, to tylko haczyk zachęcający do zagłębienia się w lekturę obszernego reportażu o losach podziemnego kościoła katolickiego w Czechosłowacji w czasach komunistycznej dyktatury. Tomasz Maćkowiak z drobiazgową dociekliwością i dziennikarskim zacięciem próbuje opisać tragiczne losy prześladowanego przez komunistów katolickiego duchowieństwa. Jednocześnie podejmuje próbę dotarcia do Ludmiły Javorovej, która potajemnie, w warunkach funkcjonowania podziemnego kościoła została w 1970 roku wyświęcona przez biskupa Felixa Davidka na księdza. Tak na prawdę jest to bardziej opowieść o samym Davidku i stworzonej przez niego wspólnoty Koinotes niż o Ludmile Javorovej i jej kapłańskiej posłudze. 

Ponieważ książka napisana jest w lekkim stylu reporterskim pochłania się ją dość szybko. Historia zaczyna się od kufla piwa w praskiej kawiarni, a kończy poczęstunkiem po spotkaniu na cmentarzu. Tak jak to bywa tylko w Czechach.

środa, 5 października 2022








Thomas Rydahl 

EREMITA

Jak wynika z opisu na okładce  ,,Eremita" Thomasa Rydahla to najlepszy skandynawski kryminał z 2015  roku. Trudno jednak w tej książce szukać klimatu detektywistycznych powieści z północy Europy. Zaskakująco akcja powieści dzieje się na gorejących w słońcu hiszpańskich wyspach kanaryjskich. Główny bohater Erhard Jorgensen, to duński outsider, który zaszył się na tych rajskich wyspach w poszukiwaniu samotności i zapomnienia o swoim dawnym życiu. Egzystencja Jorgensena - taksówkarza i stroiciela fortepianów mogłoby sobie upływać monotonnie i bez emocji, gdyby nie zaczął wtykać nosa w sprawy, które w zasadzie nie powinny go obchodzić. Zaintrygowało go znalezienie zwłok martwego noworodka w samochodzie na plaży. Policja zadziwiająco szybko chce zamknąć dochodzenie. To nie daje spokoju duńskiemu taksówkarzowi, który zaczyna własne śledztwo i wplątuje się w coraz gorsze bagno tragicznych wypadków. 

Opis fabuły, który streściłem brzmi o wiele lepiej niż jest faktycznie. Akcja rozwija się bardzo powoli. Autor częstuje czytelnika mnóstwem drobiazgowych opisów, zaplątaniem wątków, niezbyt zrozumiałych decyzji, które podejmuje staruszek - Jorgensen. Jednak w miarę zbliżania się do finału pewne rzeczy zaczynają się wyjaśniać, a skomplikowana narracja nareszcie zaczyna nabierać sensu i tempa. Drażni jedynie ,,superbohaterstwo" Erharda Jorgensena, który (bez spoilerowania) zawsze wychodzi cało z najtrudniejszych opresji i beznadziejnych sytuacji.  Pytanie: tylko dlaczego on to robi? Dlaczego pcha nos w nie swoje sprawy? Może dlatego, że jak sam przyznaje na końcu: ,,Jestem po prostu starym człowiekiem, który nie ma nic innego do roboty".