poniedziałek, 27 marca 2023

 








Fredrik Backman

MĘŻCZYZNA IMEINIEM OVE

Czy można być bardziej irytującym mężczyzną niż marudny, obrażony na cały świat wdowiec, który stracił ostatni cel w życiu, gdy został odesłany na emeryturę? A jednocześnie, czy można być prostolinijnym, prostodusznym i uczynnym staruszkiem, który postrzega świat jedynie w kategoriach czarno-białych? W jednym i w drugim przypadku mowa o głównym bohaterze książki Fredrika Backmana - czyli o Ove. Mężczyzna imieniem Ove, mieszkający w domku z małym ogródkiem na osiedlu podobnych domków stosuje w życiu proste zasady. Albo coś jest zakazane, jak zakaz wjazdu samochodów na osiedlową uliczkę i wtedy należy się do zakazu bezwzględnie stosować, albo coś jest tak dobrego, jak marka samochodu Saab, i wtedy nie należy tego nigdy zmieniać. Świat prostych zasad Ovego kończy się wraz ze śmiercią żony Sonji. Ove nie widzi już sensu życia i postanawia umrzeć. Jednak próbę samobójczą przerywa pewien gamoń, który nie umie prawidłowo zaparkować samochodu z przyczepką oraz jego żona Parveneh, która ośmieli się zapukać z prośbą o pomoc do drzwi mieszkania Ove. Od tego momentu życie głównego bohatera nabierze nowego kolorytu. 

Chociaż wcześniej widziałem już film (w szwedzkiej wersji) dałem się ponieść książkowej powieści i bez oporu popłynąłem z jej nurtem. Im bardziej zanurzamy się w historię życia Ove, tym bardziej irytujący staruszek przemienia się w kogoś, komu kibicujemy i w pełni współczujemy. Przyzwyczajmy i oswajamy się z nim jak osiedlowy kot, przybłęda. Odkrywamy w nim drugie, pełne dobroci i bezgranicznej uczciwości oblicze. 

Książka może nie chwyciła mnie jakoś za serce i nie wzbudziła odruchu wzruszenia, ale przyniosła wiarę w to, że dobro czynione drugiemu człowiekowi powraca. Zacząłem się nawet zastanawiać ile we mnie samym jest z Ove i na ile sam jestem jeszcze w stanie zmienić malkontenctwo w coś pożytecznego dla innych.

czwartek, 16 marca 2023

 











Keith Gessen

STRASZNY KRAJ

Andriej ma sześć lat gdy wraz z rodzicami i starszym bratem Dimą opuszcza Związek Radziecki i wyjeżdża na stałe do Nowego Jorku. Wraca do Moskwy po dwudziestu siedmiu latach by zająć się dobiegającą osiemdziesiątki babcią Sewą Efraimową, która niedomaga i ma pierwsze oznaki demencji. Jest rok 2008, a pogrążona w drapieżnym kapitalistycznym i paragangsterskim amoku Moskwa w niczym nie przypomina jego sentymentalnych, osnutych na klasycznej, rosyjskiej literaturze wyobrażeń o ojczystej krainie. Sama babcia wmawia wnukowi, że Rosja to "straszny kraj". Andriusza zostaje zmuszony do konfrontacji z brutalną rzeczywistością miasta, brakiem większej gotówki, poczuciem osamotnienia i znalezieniem przyzwoitego zajęcia. Ponadto opieka nad staruszką jest bardzo wymagająca i kłopotliwa. Minie wiele miesięcy zanim Andriej  przełamie pierwsze bariery i pozna ludzi, dzięki którym zacznie dostrzegać, że życie w Moskwie może być na swój sposób interesujące.


Niestety, wbrew opisom na okładce książka sama w sobie nie jest ani tak pasjonująca, ani tak zabawna, żeby nie można było się od niej oderwać. Humoru w niej tyle co na babcine lekarstwo, a akademickie dyskursy autora o systemie szkolnictwa wyższego zwyczajnie nużą czytelnika. Niemniej fabuła stopniowo wciąga, a finał warty jest dobrnięcia do końca książki. 


Dla mnie ta powieść miała swój dodatkowy walor sentymentalny. Miałem możliwość dwukrotnego pobytu w Moskwie mniej więcej w tym samym czasie, co fabuła książki. Opisane w niej sytuacje dają rzeczywisty, prawdziwy obraz stolicy Rosji, który dla ,,inostrańca" może być prawdziwym szokiem. Dodatkowo, dziś w dobie rosyjskiej agresji na Ukrainę, tytuł książki nabiera niemalże symbolicznego znaczenia.

poniedziałek, 6 marca 2023

 











Gulbahar Haitiwaji

OCALAŁA Z CHIŃSKIEGO GUŁAGU

"Rozbito moją duszę. Najpierw w areszcie, a potem w obozach". Te słowa zostaną ze mną po przeczytaniu relacji Gulgahar Haitiwaji, która opisuje swoją ponad dwuletnią gehennę w chińskich obozach reedukacyjnych. 

Haitiwaji jest Ujgurką, czy przedstawicielką dumnego narodu zamieszkującego prowincję Sinciang, czyli zachodnio północne tereny państwa chińskiego. Już samo bycie Ujgurem jest powodem dla którego władze chińskie mogą zacząć prześladować swojego obywatela. Hatiwaji, choć przebywała na emigracji we Francji podstępem została zwabiona do Chin i tam aresztowana, a później oskarżona i skazana nie za swoje winy, ale za działalność opozycyjną swojego męża oraz córki. Cały opis perfidnych tortur, którym poddaje się skazanych na tak zwaną reedukację w pseudo szkołach brzmi jak rodem z książek Georga Orwella. Tym bardziej jest to przerażające, że opis pochodzi z lat 2016-2017. Zapewne obozy reedukacyjne, czyli de facto gułagi istnieją w prowincji Sinciang po dzień dzisiejszy. 

Prawda poraża i choć koszmar autorki, dzięki nagłośnieniu całej sprawy w Europie już się zakończył, to dla tysięcy ujgurskich kobiet i mężczyzn trwa on nadal. Dobrze, że ta książka otwiera nam oczy na krzywdę  narodu, którego Chińczycy starają się zatrzeć z map i pamięci świata.