poniedziałek, 23 listopada 2020


 






Mary Ann Shaffer i Annie Barrows

STOWARZYSZENIE MIŁOŚNIKÓW LITERATURY I PLACKA Z KARTOFLANYCH OBIEREK

Niezwykła książka zarówno pod względem fabuły, jak i sposobu narracji. Epistolografia to zdaje się dziedzina, która wymarła wraz z pojawieniem się internetu. Kto dziś jeszcze potrafi pisać piękne, osobiste listy do swoich znajomych? Książka ,,Stowarzyszenie Miłośników Literatury..." opowiada właśnie o tych czasach, gdzie list miał znaczenie, jako posłaniec przekazujący stan uczuć i wiedzę o otaczającym nas świecie. 
Skończyła się II wojna światowa. Mieszkająca w Londynie Juliet Ashton jako początkująca pisarka związana (po znajomości) z wydawnictwem ,,Stephens & Stark" szuka tematu na powieść. Pewnego dnia otrzymuje list od Dawseya Adamsa z wyspy Guernsay, który stał się przypadkiem posiadaczem egzemplarza książki autorstwa Charlsa Lamba, w której był adres Juliet. Dawsey wspomina w liście o istnieniu Stowarzyszenia Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek , które powstało nieco przypadkiem, aby przetrwać ciężkie czasy okupacji wyspy przez wojska niemieckie. Zaintrygowana listem Juliet zaczyna prowadzić korespondencję z Dawseyem oraz pozostałymi członkami stowarzyszenia. Historie opisane w listach zaczynają wciągać bohaterkę coraz bardziej, aż w końcu decyduje się spakować walizkę i ruszyć statkiem na Wyspy Normandzkie. Ta decyzja w krótkim czasie zmieni całe jej dotychczasowe życie. 
Fabuła zawarta w książce opowiedziana jest za pomocą listów. Początkowo może wydawać się to nużące, ale każdy z bohaterów pisze nieco inaczej i opisuje rzeczywistość z punktu widzenia rzeczy, które akurat jego interesują. Tworzy to ciekawą mozaikę stylów i balans pomiędzy humoreską, a tragicznymi relacjami z czasów okupacji, emocjonalnym romantyzmem, a prozą niełatwego życia na granicy głodu. 
Książka jest też kopalnią wiedzy na temat Wysp Normandzkich, jedynego w czasie wojny skrawka terytorium Wielkiej Brytanii okupowanego przez wojska hitlerowskie. To mało znana w naszej powszechnej świadomości część historii II wojny światowej. Los wyspiarzy odciętych od reszty kraju był rzeczywiście nie do pozazdroszczenia. I chociaż książka zawiera wiele bolesnych i dramatycznych relacji, tak na prawdę jest to opowieść o potędze miłości, którą można odnaleźć nawet na końcu świata. Pokrzepiające! 

sobota, 14 listopada 2020


 






Katarzyna Berenika Miszczuk

JA CIĘ KOCHAM, A TY MIAU


Ludzi podobno można podzielić na miłośników psów i miłośników kotów. Ja zdecydowanie należę do tej drugiej grupy i może właśnie dlatego skusiłem się, żeby sięgnąć po książkę ,,Ja cię kocham, a ty miau". Koncepcja opowiedzenia historii kryminalnej oczami Lorda - kota rasy angielskiej, wydawała mi się wielce obiecująca. Niestety, książkę czyta się trochę jak powieść dla dzieci, a nie rasowy kryminał. Historyjka urządzonego przez tajemniczego marszanda Śmietańskiego konkursu malarskiego, do finału którego dostaje się Alicja Nawrocka (nota bene ilustratorka książek dla dzieci), jest szyta tak grubymi nićmi, że zamiast pięknie zszytego finału, wychodzi nam gałganek trochę bez składu i ładu. I choć to książka napisana z humorem, groteski jest tam tyle, co kot napłakał. Gdyby nie kilka wulgaryzmów i stos trupów w finale chętnie tę książkę poleciłbym mojej nastoletniej córce.
Odnoszę wrażenie, że autorka nie mogła się zdecydować jaki charakter ma mieć jej opowiadanie: infantylnej, lekkiej w narracji błahostki, czy poważnego kryminału z morderstwem w tle i szczyptą frywolnej pikanterii? Powstał miks, który nie zadawala ani zwolenników komedii, ani tragedii. Jedyne zadowolone w tej sytuacji osoby to sama autorka, która z pewnością miała niezłą zabawę przy pisaniu i redaktorka, która wymyśliła tytuły poszczególnych rozdziałów. Czytelnikowi pozostaje jedynie zdać się na narracje kota Lorda, dla którego ważniejsze są ciepłe kolanka jego właścicielki niż finał tragicznego w skutkach konkursu malarskiego.

niedziela, 8 listopada 2020


 






Jack Fairweather

OCHOTNIK. PRAWDZIWA HISTORIA TAJNEJ MISJI WITOLDA PILECKIEGO

Dobrze, że taka książka powstała. Jeszcze lepiej, że napisał ją poczytny angielski dziennikarz dzięki czemu historia rotmistrza Witolda Pileckiego mogła trafić do odbiorców na całym świecie. Misja żołnierza podziemia, który dobrowolnie zgodził się podczas okupacji hitlerowskiej dać aresztować i wywieźć do obozu koncentracyjnego Auschwitz, żeby tam stworzyć siatkę ruchu oporu, wydaje się tak niewiarygodna, że autor musiał zrezygnować z reporterskiego stylu pisania na rzecz niemalże rozprawy naukowej popartej licznymi źródłami i cytatami. I tu mam małe zastrzeżenie edytorskie. Przypisy do poszczególnych rozdziałów zostały umieszczone na końcu książki. Trudno jest co chwilę przewracać strony, by odszukać odpowiedni przypis, który niejednokrotnie zawiera dodatkowe informacje lub istotne dopowiedzenia.

Największe wrażenie na czytelniku wywołują oparte na raportach Pileckiego opisy nieludzkiego sytemu opresji wobec więźniów obozu i realizacja przez hitlerowców planu eksterminacji narodu żydowskiego. Przerażające opisy kontrastują z historycznymi relacjami ukazującymi bierność i brak istotnego zainteresowania tą sprawą przywódców Wielkiej Brytanii oraz Stanów Zjednoczonych pomimo raportów, które otrzymywali za pośrednictwem polskiego rządu na uchodźctwie.

Choć książka przypomina opracowanie naukowe czyta się ją bardzo dobrze, niemalże jak powieść sensacyjną, niestety bez dobrego zakończenia. Polski czytelnik może mieć drobne zastrzeżenia co do niektórych skrótowych i wybiórczych opisów historii naszego kraju podczas II wojny światowej. Należy jednak pamiętać, że autor jest Brytyjczykiem i jest przyzwyczajony do nieco innej narracji dotyczącej tamtych czasów. Niemniej Jack Fairweather, zapewne dzięki swoim polskim współpracownikom, starał się jak mógł najrzetelniej przedstawić zawiłe i w konsekwencji tragiczne dzieje państwa polskiego. Jest to jednak przede wszystkim obszerna biografia niezwykłego człowieka - Witolda Pileckiego, dla którego takie wartości jak Bóg, honor i ojczyzna były cenniejsze niż myśl o własnym bezpieczeństwie, a nawet życiu. Niezwykła opowieść!

sobota, 7 listopada 2020


 






 Magdalena Witkiewicz, Stefan Darda

CYMANOWSKI CHŁÓD

Dałem się złapać na okładkę. Tak sobie pomyślałem, że połączenie thrillera i powieści obyczajowej w konwencji polskiej prowincji będzie mocnym zastrzykiem adrenaliny na jesienne wieczory. Rozczarowanie przyszło jednak tak szybko, jak szybko czyta się tę książkę.

Powieść zaczyna się trochę w klimacie ,,Rozlewiska" Małgorzaty Kalicińskiej. Mamy uroczą leśniczówkę na Kaszubach, gdzie mieszka sympatyczny pan gospodarz z narzeczoną, gdzie zjeżdżają goście pragnący ciszy i spokoju, gdzie pracuje niejaki Adam, równie sympatyczny młodzian, który ma trochę problemów. Pojawiają się liczne duchy ludzkie i zwierzęce, które mają jeszcze swoją istotną rolę do odegrania w świecie doczesnym. Grozy tu jednak jak na lekarstwo. Gdy jednak Adam zaczyna rozwiązywać swoje problemy, a sympatyczny gospodarz okazuje się mieć mroczną przeszłość, powieść przeradza się opowiadanie gangsterskie rodem z kina akcji klasy ,,B". Trup ściele się gęsto, ale jakby nikogo to zbyt nie obchodzi, bo i tak najważniejsze jest to, że zawsze można wrócić na drogę człowieka cnotliwego. A co tam... śnieg zasypie i nikt się nie dowie. Dlatego, mimo iż narracja wciąga i książkę naprawdę dobrze się czyta, ja tej konwencji nie kupuję. Jak na thriller zbyt słabe, jak na powieść obyczajową zbyt fantazyjne.

niedziela, 1 listopada 2020



Rebecca Fleet

ZAMIANA


Jakie tajemnice mają przed sobą małżonkowie, którzy spędzili ze sobą część życia? Co tak naprawdę myśli jedno o drugim? Co próbują przed sobą ukryć? Rebecca Fleet w swojej debiutanckiej książce  ,,Zamiana" wciąga nas w intrygującą historię małżeństwa Caroline i Francisa, którzy po różnych życiowych przejściach próbują na nowo poskładać swoje małżeństwo. Receptą na to ma  być pomysł na tygodniową zamianę mieszkań i wyjazd do Londynu. Okazuje się jednak, że przypadkowa zamiana mieszkań wcale nie była tak przypadkowa, a koszmary przeszłości powracają ze zdwojoną siłą. 


Thriller to może za mocne słowo na określenie tej powieści, choć wszystkie konwencje gatunku zdają się być tu zachowane. Niemniej, od pierwszych stron coś intrygującego wisi w powietrzu, coś co niepokoi i mówi, że to wszystko zmierza do jakiegoś niebezpiecznego finału. Trójdzielna narracja ukazuje trzy odmienne punkty spojrzenia na tą samą rzeczywistość, a równoległe prowadzenie akcji i retrospekcji, jak dwie końcówki nici wiedzie czytelnika do finałowego kłębka, który łączy wszystkie wątki i wyjaśnia zagadki. 

Duży plus należy się debiutującej autorce za udane zakończenie, które dla mnie było zaskoczeniem, a to w powieściach kryminalnych lubię najbardziej.