poniedziałek, 16 września 2019


Magdalena Kubasiewicz

GDZIE ŚPIEWAJĄ DIABŁY 

Gdzieś na odległym krańcu Polski, głęboko w lesie, nad jeziorem Diable ukrywa się miasteczko Azyl. Zamieszkują go dość nietypowi mieszkańcy, outsiderzy, wszelkiej maści uciekinierzy, kontestatorzy, miłośnicy legend i świata nadprzyrodzonego. Trudno tam trafić, a jeszcze trudniej stamtąd wyjechać. Przekonuje się o tym Piotr, który dociera do Azylu, szukając śladów zaginionej kilka lat wcześniej swojej siostry bliźniaczki Ewy. Racjonalnie myślący i postępujący Piotr szuka po omacku tam, gdzie świat realny miesza się z fantazją, czary i gusła z tajemnicą kolejnych zabójstw. Każda z napotkanych przez niego osób: stara Iwanowa, Maria, Ksenia, Katia, Dymitri, Tobiasz i mała dziewczynka Dorota opowiada mu własną wersję legendy o diable, czarownicy i o czarnych wodach jeziora Diable. Co jest prawdą, co jest fikcją i dlaczego nikt nie chce powiedzieć mu wprost co się stało z jego siostrą? Piotr gubi się w domysłach, uliczkach miasteczka i w powierzchownej ocenie mieszkańców Azylu. Miotając się i doprowadzając samego siebie na skraj irytacji nie może się już wyrwać z tej całej osaczającej go matni (spisku?). Czy pozna ostatecznie prawdę? Czy prawda jest tylko jedna? I czy książka może mieć tylko jedno zakończenie?

Cały ten opis brzmi fantastycznie i zapowiadać by mógł niesamowitą, wciągającą historię. Niestety, choć Magdalena Kubasiewicz ma bardzo bogatą wyobraźnię i doskonały pomysł na fabułę, to jej warsztat pisarski pozostawia jeszcze wiele do życzenia. Książkę czyta się trochę jak pamiętnik młodej pensjonarki. Zbyt naiwny język opisujący psychologiczne rysy bohaterów, drętwe miejscami dialogi i nadmiar fantastycznych obrazów świata powieści niszczą tak wspaniały pomysł na sensacyjno -magiczną powieść. Szkoda, bo mogło być ciekawiej i bardziej wciągająco. A tak, jezioro Diable mniej fascynuje i jakoś nie tęskno mi do jego poszukiwania w moim świecie.    

czwartek, 5 września 2019


Radek Knapp 

PODRÓŻ DO KALINA 

Coś dla miłośników prozy kafkowskiej. Juliusz Werkazy to detektyw hołdujący staroświeckim metodom pracy. Jego dość nudne życie przerywa zlecenie wyjazdu do tajemniczego miasta Kalina. Mało kto tam dociera, gdyż miejsce to jest hermetycznie oddzielone od reszty świata. Dotrzeć tam można pociągiem, który jest jednak pilnie strzeżony. Zaraz po przybyciu detektywowi przedstawia się założyciel miasta, miliarder Osmos, który zleca mu rozwiązanie zagadki pierwszego zgonu w jego idealnym mieście. Werkazy zagłębiając się w realia tajemniczego Kalinina odkrywa jego największe tajemnice, w tym i tą, że nikt w tym mieście nie ma więcej niż trzydzieści lat.


Książka z klimatem, zagadką prawie kryminalną i z tym czymś, co powoduje, że czyta się ją jednym tchem. Dlatego jednym słowem: warto!