Michaił Bułhakow
MISTRZ I MAŁGORZATA
,,Mastier i Margarita" to klasyka literacka do której warto powrócić po latach. W moim przypadku to prawie trzy dekady. Dziś już mnie ta powieść tak nie zachwyca jak w okresie przed maturą. Nie mniej wdzięczny jestem Bułhakowowi, że dzięki tej książce zaczęła się moja fascynacja literaturą rosyjską. Karykaturalnie obmalowany obraz środowiska literackiego doby wczesnego komunizmu po dziś dzień budzi moją wesołość. Domyślam się jedynie, że ze strony autora mogła być to zawoalowana reakcja na opresyjny charakter stalinowskich rządów.
Zgadzam się z tymi czytelnikami, którzy uważają, że powieść jest nierówna, miejscami może i trochę nużąca oraz niekonsekwentna w sposobie narracji. Trzeba jednak pamiętać, że Bułhakow tworzył ją przez dwanaście lat. Sklejał zapewne ze zlepków różnych pomysłów i zmieniał pod wpływem chwilowego natchnienia. Całość dała oryginalny koncept na odwiedziny w ateistycznej Moskwie szatana i jego świty. Większość ówczesnych światłych inteligentów - komunistów, wszelkiej maści aparatczyków, pseudo-literatów nie wierzy w Boga, a przynajmniej ,,zapomniało" już o swojej religijności. Tymczasem na ulicach pojawia się szatan, czyli kusiciel, zły duch, który urządza sobie jawną kpinę z ateistycznej ideologii. To także demaskacja komunistycznej doktryny, która w ówczesnych latach głosiła, że Związek Sowiecki - państwo rządzone przez klasę robotniczą - jest najszczęśliwszym miejscem na ziemi. Tymczasem w owym raju sprawiedliwości społecznej panują stare ludzkie grzechy i przywary: chciwość, zazdrość, pycha, kłamstwo. To wszystko obśmiewa Bułhakow.
Żal jedynie mam autorowi, że w książce zarówno miłość, jak i dobro są uzależnione od zła. Tylko szatan daje jakoby nadzieję na lepszy świat. I w tej logicznej niekonsekwencji grzęźnie niestety fabularne zakończenie. Chyba, że uwierzymy w słowa Mefistofelesa z ,,Fausta": Jam częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie dobro czyni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz