Dorote Hansen
TEN DOM JEST MÓJ
Przyznam, że do lektury tej książki podchodziłem z dużą ostrożnością. Ile to już razy czytałem o trudach i urokach życia na wsi... A jednak ta książka okazała się inna, na tyle, że wszedłem w jej świat z wielkim zainteresowaniem.
,,Ten dom jest mój" Dorote Hansen składa się jakby z dwóch warstw narracyjnych, które nakładają się na siebie. Z jednej strony jest to opowieść o powojennych losach wygnanej z Prus Wschodnich rodziny von Kamcke (Hildegardy oraz jej córki Very) i jej połączeniu z rodziną Eckhoff (Idy i jej syna Karla). Z drugiej strony jest to współczesny obraz niełatwego, choć niepozbawionego też uroku życia na wsi, gdzieś nad Łabą pod Hamburgiem.
Wiejskie życie związane jest ściśle z domem. To on określa miejsce człowieka na ziemi, jego przynależność. Bez domu człowiek praktycznie nie istnieje. Dla jednych dom jest miejscem przechodzenia kolejnych pokoleń, dla innych dom kojarzyć się będzie z ciężką pracą na roli, innym zaś z sielskim obrazem rekreacji i wypoczynku. Dom może być schronieniem, ale też i przymusowym więzieniem z którego szuka się ucieczki. Tak naprawdę dom tworzą sami ludzie. Bez mieszkańców budynek popada w ruinę i zapomnienie, tak jak rodowa posiadłość von Kamcke na mazurskiej prowincji.
Dorota Hansen stworzyła powieść, która nie jest wiejską sielanką, która ukazuje ludzi z twardym charakterem, która nieco kpi z mody na bycie agro, vintage i eco. To także odważna książka ukazująca niełatwe losy wojennych przesiedleńców. I nie ma znaczenia, kto po czyjej stronie opowiadał się podczas wojny. Ofiary i tak spotyka podobny, tragiczny los. Moim zdaniem, to ważna powieść godna szerokiego polecenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz