Neil Gaiman
NIGDZIEBĄDŹ
Jak przeniknąć do Londynu Pod? Jak poznać alternatywny świat rządzący się swoimi prawami, gdzie takie rzeczy jak kolejka metra, telefon komórkowy, klasztor, czy targ ruchomy mają inne znaczenie niż w świecie "Nad"? Udało się to niejakiemu Richardowi Mayhew, który w odruchu serca pomógł pewnego dnia okaleczonej dziewczynie, która nazywała się "Drzwi". Udzielił jej schronienia w swoim mieszkaniu i odtąd jego życie z nudnej egzystencji "Nad" zmieniło się w ekscytująco-przerażającą podróż w świecie "Pod".
Książka Neila Gaimana "Nigdziebądź" od pierwszych stron porwała mnie w fantastyczny, choć mroczny świat przypominający trochę błądzenie dusz zmarłych po zaświatach. To jednak nie jest literatura eschatologiczna, a raczej wyobrażenie o alternatywnej rzeczywistości, która czasami miesza się ze światem rzeczywistym. Świat podziemny zorganizowany jest na swój specyficzny sposób i zasiedlony przez różne osobniki podlegające także specyficznej hierarchii. Są więc baronie i krainy, królestwa, są władcy, przewodnicy, wojownicy, zabójcy, mnisi, pasterze i szczuromówcy... Czytelnik razem z Richardem Mayhew poznaje zaledwie mały fragment, wycinek tego wszystkiego. I to mi się w tej książce podoba najbardziej: pole do rozbudzenia wyobraźni czytelniczej. Historia Drzwi i jej ucieczki przed prześladowcami to zaledwie fragment jakieś większej opowieści, może sagi. Lubię książki, które na zakończenie pozostawiają pewien niedosyt, niedomkniętą furtkę do dalszych losów...
Sam główny bohater powieści - Mayhew jest osobowością dość niejaką, ale jakże ciekawie prezentują się inne postacie: Markiz de Carabas, duet panów Vandemara i Croupa, Stary Bailey. Dla nich warto na pewno sięgnąć po tę niezwykłą opowieść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz