poniedziałek, 24 maja 2021


 






Mirosław Bujko

SĄD OSTATECZNY

Odnoszę wrażenie, że Mirosław Bujko pisząc książkę ,,Sąd ostateczny" nie bardzo wiedział na jaki koncept się w końcu zdecydować. Sam w posłowiu przyznaje, że wpierw to miał być scenariusz filmowy, a potem powstało libretto do opery. Ostatecznie książka jest jakąś mieszanką filozoficznych wywodów na temat kościelnych doktryn, szczegółowych opisów malarstwa średniowiecznego i współczesnego wątku sensacyjno-kryminalnego. Niestety ta mieszanka nie przysłużyła się dobrze ostatecznemu kształtowi powieści. 

Przyznam, że najbardziej zaciekawił mnie wątek dotyczący opisu obrazu Hansa Memlinga ,,Sąd ostateczny" z kościoła mariackiego w Gdańsku. Często podziwiamy jakiś sławny obraz rzucając na niego pobieżnie okiem. Nie zdajemy sobie sprawy ile ukrytej treści, ile niesamowitej historii może być zawarte w dziele malarskim. Za to jestem wdzięczy autorowi książki, że wzbudził moje zainteresowanie i rozszerzył zakres wiedzy na temat obrazu, którego znałem jedynie z opisów w przewodnikach turystycznych.  Natomiast warstwa sensacyjno-kryminalna jest tak blada, mało porywcza, z prymitywnie płaskimi charakterologicznie postaciami, że wielokrotnie podczas czytania książki męczyłem się strasznie i przymuszałem, żeby tylko doczytać ją do końca. 

Losy obrazu ,,Sąd ostateczny" Memlinga rzeczywiście nadają się na pasjonujący scenariusz filmowy.  I choć książka Mirosława Bujko, jak głosi reklama na okładce, jest popisem erudycji oraz w jakiś tam sposób zapewne literackiego kunsztu autora, to pasjonująca już niestety nie jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz