Bernard MacLaverty
PRZED KOŃCEM ZIMY
Ta książka pochłonęła mnie bez reszty. Nie ma w niej co prawda wartkiej akcji, sensacyjnych wątków ani tajemniczych zagadek. Jest za to para staruszków, Irlandczyków mieszkających w Glasgow, którzy w zimowej aurze wybierają się na wakacje do Amsterdamu. Autor z niesamowitą pieczołowitością opisuje codzienne relacje małżeńskie Stelli i Gerrego prezentując oba punkty widzenia na te same sprawy. W codziennej rutynie wspólnego życia dwójki emerytów ważne są każde najdrobniejsze szczegóły: poranna toaleta, zażywanie leków, zmęczenie, wieczorna kolacja, wiadomości w telewizji i zagubienie we współczesnym świecie pełnym elektroniki. Oboje razem, na wspólnych wakacjach, a jednak z każdą kolejną stroną książki odkrywamy ich samotność i ucieczkę w swój własny świat. Stella ucieka w wymiar duchowy, religijny, Gerry w muzykę klasyczną i alkohol. Ich światy się rozjeżdżają i ta z pozoru spokojna wyprawa do Amsterdamu stać się może przełomowym momentem w ich życiu. Stella nie bez przyczyny wybrała Amsterdam na wycieczkę. To tam u boku bogobojnych beginek pragnie rozpocząć nowe życie. A co z Garrym? On, zdaniem Stelli i tak stacza się w chorobę alkoholową. Czy jest jeszcze szansa na wspólne życie tych dwojga? Jak się okazuje nad ich małżeństwem ciąży niezwykle dramatyczne zdarzenie z przeszłości, które wraca silnym wspomnieniem właśnie w chwili wyjazdu. Czy to zdarzenie wyjaśni motywy ich obecnego postępowania, czy będzie w stanie dać im nową przyszłość?
Książka dostarcza niezwykłych emocji i daje dużo do myślenia, szczególnie komuś, kto już wie, co znaczy długoletni staż w związku małżeńskim. Ile w niej życiowej prawdy... Prawdziwa książka. Brawo MacLaverty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz