poniedziałek, 25 listopada 2024









Olga Gitkiewicz

NIE ZDĄŻĘ

Zdjęcie pustego przystanku z okładki samo w sobie mówi więcej niż tysiąc słów recenzji. Kilka milionów Polaków codziennie mierzy się w naszym kraju z tak zwanym wykluczeniem komunikacyjnym. Tysiące wiosek, ba nawet mniejszych miasteczek nie ma regularnych połączeń komunikacyjnych: ani kolejowych, ani autobusowych. Autorka reportażu - Olga Gitkiewicz próbuje dotrzeć do owego ,,jądra ciemności" i stara się odpowiedzieć na pytanie - dlaczego?


Dlaczego przed rokiem 1989 sieć kolejowa w Polsce liczyła ponad dwadzieścia sześć tysięcy kilometrów torów, a dziś zaledwie osiemnaście tysięcy? Dlaczego upadł system połączeń PKS-u? I w końcu dlaczego bardziej opłaca się nam jeździć samochodem niż pociągiem?

Szczerze, to najbardziej w reportażu intrygowały mnie historie ludzi, którzy muszą się mierzyć z trudnościami związanymi z codziennym dojazdem do pracy, do szkoły, do lekarza. To o nich jest tytuł ,,Nie zdążę". Końcowe rozdziały o katastrofie państwa ,,Pekap" były już nużącą lekturą.

Książka nie napawa zbytnim optymizmem. Ale czy rzeczywiście jest aż tak źle? Reportaż prezentuje stan rzeczy na rok 2019, a od tego czasu, dzięki unijnym funduszom trochę jakby się zmieniło. Chyba na lepsze. Wciąż są i działają ludzie, pasjonaci, uparci maniacy którzy próbują ten stan rzeczy naprawiać. Ale to już zapewne temat na inny reportaż.

niedziela, 17 listopada 2024


 







Jakub Małecki

RDZA

Jakub Małecki zabiera nas w długą podróż po nieoczywistych życiorysach zwyczajnych zdawać by się mogło ludzi, którzy za swoje miejsce na ziemi obrali małą wioskę Chojny koło Kłodawy. ,,Rdza" bowiem to nie tylko historia osieroconego Szymka i jego babci Tośki. To także osobiste historie i tragedie Budzika i jego ojca Andrzeja, którzy zmagali się z rozrastającą się topolą, Sabiny co listy do Józka z Kłody pisała, Michała, który świat chciał słuchać przez stetoskop, Julki Dusznej porzuconej w dniu ślubu przez rudego Rocha oraz Elizy co studia w Kijowie rzuciła i zamiast za Gracjana Knopa zwanego Hołowczycem wyszła za mąż za Telesfora Brzyziaka.

Jak to w życiu, losy bohaterów splatają się ze sobą, przenikają, wpływają jedne na drugich. Małecki ma dar prowadzenia ciekawej, intrygującej narracji. Czujemy podskórnie, że za każdą historią, za każdym niedopowiedzeniem, urwanym zdaniem jest jakiś głębszy sens.

Jak rdzą pokrywa się żelazo, tak bohaterowie powieści obrastają kolejnymi warstwami upływającego czasu, który niepowstrzymanie kruszy ich i pozostawia nieodwracalne ślady. Trochę to smutny obraz wywołujący wrażenie, że żaden z opisanych bohaterów nigdy nie był szczęśliwy.

Tak na marginesie. Mój zachwyt ,,Rdzą" wynika może też i po części z faktu, że główni bohaterowie noszą to samo nazwisko co moje. To trochę tak, jakbym czytał własną sagę rodzinną.

czwartek, 7 listopada 2024


 







Miguel Angel Montero

CZŁOWIEK KTÓRY BAŁ SIĘ ŻYĆ

Zawsze uważałem, że problemy należy wychodzić. Piesza wędrówka, jako sposób na przewartościowanie swoich dotychczasowych poglądów na życie był i jest chwytliwym lejtmotywem zarówno w literaturze, jak i w filmie. Książka ,,Człowiek który bał się żyć" trafiła do moich rąk akurat w takim momencie, w którym jej bardzo potrzebowałem.

Przechodzimy różne kryzysy życiowe. Nieraz potrafimy z nimi walczyć, czasem się opieramy, a niekiedy, niestety poddajemy się i popadamy w rezygnację. Czterdziestojednoletni Marcos bohater książki wydaje się, że wybrał tą trzecią opcję. Przed całkowitym upadkiem ratuje go tajemniczy Samin, który proponuje mu siedmiodniową pieszą wyprawę na Camino, czyli pielgrzymkową drogę świętego Jakuba do Santiago de Compostela. Wędrówka ma przede wszystkim oczyścić jego umysł, otworzyć na wartości uniwersalne jak piękno, miłość, przyjaźń. To siedem dni, które zmieni całe jego życie.

Mini powieść, czy też bardziej przypowieść Miguela Angelo Montero nie była dla mnie lekarstwem, nie chwyciła jakoś mocno za serce, nie zaczarowała. Ot, zbiór mądrościach porad jak żyć, żeby chciało się żyć. Warto jednak doczytać książkę do ostatnich słów, żeby zrozumieć jej całościowe przesłanie. Dopiero pod koniec czytania poczułem to podskórne mrowienie, że jednak ta opowieść miała jakiś przekaz też i do mnie.

Jednak moje Camino wciąż na mnie czeka.

niedziela, 3 listopada 2024









Paula Barbato

NA ZŁEJ DRODZE

Noc 14 marca. Autostrada A1 z Mediolanu do Orte pod Rzymem. Dla Giosciua to kolejne, rutynowe zlecenie kurierskie. Przewieźć paczkę, o nic nie pytać, jechać ostrożnie nie rzucać się w oczy policji drogowej. Tylko tyle i aż tyle... Wszystko potoczyłoby się jak zwykle, gdyby nie to, że paczka zaczęła przeciekać. Przeciekała krwią, a Giosciua postanowił sprawdzić jej zawartość...

Tak. Tak powinien zaczynać się dobry thriller, powieść sensacyjna, rasowy kryminał. Wie o tym autorka Paola Barbato, czyli jak głosi napis na okładce ,,włoska mistrzyni thrillera". Czy jednak intrygujący początek może mieć dalszą fascynującą fabułę? Oj, tu bym nie był taki pewien...

Tak jak nużąca może być nocna jazda autostradą, tak wydaje mi się, że znużyła mnie ta cała historia. Owszem, są zawrotki na autostradzie i zwroty akcji, fiat doblo przyśpiesza i akcja też nabiera tempa. Pojawiają się kolejne trupy i narasta napięcie. Kończy się noc i czas się kurczy. Ale...

Ale ile można się rozwodzić na temat sposobu przepakowania paczki do nowego pudełka? Ile stron można poświęcić na opis desperackiego przebiegania po pasach autostrady? Po co tracić czas na opis genealogii rodziny Giosciui (nie wiem, jaka jest poprawna odmiana tego imienia)?



Plusy, minusy jakby się równoważą. "Na złej drodze" nie jest błyskotliwym, pasjonującym thrillerem, ale też nie jest na tyle zły, żeby go nie polecać.