poniedziałek, 22 lutego 2021













Carlo A. Martigli

WYBÓR ZYGMUNTA

Wbrew temu co sugeruje okładka i opis reklamowy ,,Wybór Zygmunta" nie jest kryminałem. Owszem na terenie Watykanu dochodzi do tragicznej śmierci dwóch młodych ludzi i doktor Freud przybywa z Wiednia, aby na prośbę papieża Leona XIII próbować dociec, kto za tym wypadkiem stoi, jednak nie to jest głównym motorem fabularnym powieści Carlo Martigliego. A co nim jest? Kardynalskie intrygi na progu spodziewanego konklawe? Erotyczne fantazje Zygmunta Freuda? A może opowieść o ludzkich słabościach, grzeszkach i pysze, którą daje poczucie władzy lub wiedzy zdolnej zdominować innych ludzi?
Pomijam fakt zbyt wykombinowanej przez autora koncepcji powołania przez zwierzchnika Kościoła Katolickiego żydowskiego ateistę, członka masonerii na eksperta mającego zbadać psychikę i podświadomość potencjalnych kandydatów na tron piotrowy. Na dodatek Freud ma możliwość podsłuchiwania kardynałów podczas konklawe. Fantastyka rodem z prozy Dana Browna.
Bohater powieści przybywa do Watykanu, ustawia swoją słynną kozetkę i od razu przystępuje do powierzonej mu misji próbując poddać psychoanalizie sny trzech wpływowych kardynałów. I tu niestety powieść grzęźnie fabularnie, gdyż czytelnik nie wie dokładnie do czego austriacki lekarz psychiatra zmierza. Z jego analizy nic nie wynika i wyniknąć nie zdoła. Więcej dowiadujemy się o rodzajach cygar i gatunkach tytoniu niż o postępach w śledztwie. Freuda zaczyna męczyć seksualna abstynencja, więc próbuje dać jej upust na różne sposoby. Dopiero zakończenie książki przynosi nieco ożywienia i ukazuje w pełni o czym naprawdę była ta powieść. Podoba mi się przewrotny koncept ukazujący machinacje w jakie został wplątany nieświadomie główny bohater. Początkowo zadufany w swoją genialność i nieomylność Zygmunt Freud ma wrażenie, że to on jest panem sytuacji. Dopiero po wyjeździe z Rzymu dociera do niego jak bardzo został zmanipulowany i wykorzystany przez mistrzów politycznych rozgrywek. Ten plus powieści przysłania wszystkie jej niedoskonałości. Warto przemęczyć się i doczytać do końca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz