poniedziałek, 27 października 2025


 






Jean-Baptiste Andrea

DIABŁY I ŚWIĘCI

Miłość w czasach okrucieństwa. Wspaniała opowieść, która w tonacji C-dur opisuje historię chłopca, który zmagając się z przeciwnościami losu marzy i śni o wolności, o prawdziwym życiu, które w jednej chwili utracił.

W lipcu 1969 roku astronauta Neil Armstrong postawił nogę na księżycu. W tym samym czasie nastoletni Joseph przekracza próg położonego u stóp Pirenejów francuskiego sierocińca zwanego ,,Kresy". Jego rodzice i młodsza siostra zginęli w wypadku lotniczym. W czasie, gdy wszyscy zachwycają się wyczynem Armstronga, inny członek kosmicznej załogi David Scott samotnie okrąża ciemną stronę księżyca. Jest najbardziej samotną istotą ziemską. Czyżby? Joseph wkraczając w życie sierocińca prowadzonego przez niezwykle surowego opata Armanda Senaca i jego sadystycznego pomocnika zwanego Żabą czuje się niczym David Scott. Tylko muzyka może mu być pocieszeniem. Tylko sonaty Beethovena, które z takim mozołem ćwiczył do niedawna wraz ze starym nauczycielem Rothenbergiem będą mu ratunkiem.

Książka wzrusza, książka dotyka istoty człowieczeństwa, które nie zgina karku pod sadystycznym butem fałszywego wychowania. Mimo opisywanego okrucieństwa niesie promień nadziei. Tej, która odnajduje się w muzyce, przyjaźni, a zwłaszcza w miłości.

wtorek, 21 października 2025

 












Riley Sager

DOM PO DRUGIEJ STRONIE JEZIORA

Jezioro Greene w stanie Vermont wydaje się być oazą spokoju i wytchnienia dla bogatych właścicieli mających nad brzegiem swoje posiadłości. Należy do nich Casey Fletcher, niedawno owdowiała aktorka topiąca swoje żale i nostalgie w alkoholu. Trochę z nudów zaczyna podglądać przez lornetkę swoich nowych sąsiadów znad drugiego brzegu - młode małżeństwo Toma i Katherine Royce’ów. A ich małżeńskie życie nie jest wcale piękną bajką. Wygląda na to, że Tom chce się dyskretnie pozbyć Katheriny...

Ach, jak dobrze się to wszystko zaczyna. Wielce obiecujący kryminał z dreszczykiem. Niestety, od połowy książki niczym po równi pochyłej cała fabuła zmierza ku czytelniczej katastrofie. Nad jezioro nadciąga burza nudnawych autodywagacji będącej na prostej drodze do alkoholizmu głównej bohaterki. Później o brzeg uderza sztormowa fala absurdalnych fantazji rodem z horrorów klasy B. Wszystko skleja się w zupełnie niewiarygodną opowieść o duchach, by na końcu w tak zwanym ostatnim zwrocie akcji obedrzeć czytelnika ze złudzeń i wytłumaczyć mu, że nic więcej się nie zdarzy ponad to, na co się i tak od początku  zapowiadało.

Słabe to wszystko. Trochę szkoda, bo poprzednie książki Riley Sager zrobiły mi apetyt na fascynujący kryminał z klimatem. Kryminał wyszedł jako tako, klimat już niestety nie.

poniedziałek, 20 października 2025

 


Kazimierz Orłoś

Historia leśnych kochanków i inne opowiadania

Czytając ,,Dom pod Lutnią" wpadłem w zachwyt. Jakże wspaniała opowieść o prozie życia. Tym bardziej wspanialsze wydawało mi się zgłębienie zbioru opowieści Kazimierza Orłosia ,,Historia leśnych kochanków i inne opowiadania". Wydawało mi się... 

Zbiór zawiera czterdzieści sześć krótkich opowiadań pisanych przez autora na przestrzeni lat 1964-2013. Ilość przytłacza. Treść niestety już mniej. Te opowiadania to małe życiowe migawki uchwycone wydawać by się mogło tak zupełnie od niechcenia, coś jakby podpatrzonego z boku. Ot opis spaceru, jazdy pociągiem, mniejszych i większych ludzkich zażyłości, ulicznych zdarzeń, blasków i cieni życia na mazurskiej wsi albo sekretnej historii leśnych kochanków. Jedne obrazki zastanawiają, inne niepokoją, czasem przerażają. I jak to ze zdjęciami, czasem nam wyjdzie perełka, ale zazwyczaj to zwykły, nic nieznaczący obrazek. 

Nie czuje się zachwycony lekturą. Na twarzy pozostaje mi jedynie półuśmiech. Choć niektóre, starsze opowiadania tchną sentymentalnym wspomnieniem, albo oddechem piękna mazurskiej przyrody. Czasem to nawet dobrze znane historie, jak ta o wielbłądzie, którego nabył i hodował przy domu niejaki obywatel Mrówczyński.

piątek, 10 października 2025

 








Alice Feeney

PIĘKNA BRZYDOTA


Och, dałem się ponieść ekscytującej fabule powieści Alice Feeney ,,Piękna brzydota"...

Klimat tajemniczej szkockiej wyspy Amberly, gdzie rosną wiekowe sekwoje, ale gdzie nie słychać śpiewu ptaków przykuł moją uwagę i nie pozwalał spokojnie zasnąć w nocy. I chyba o to chodzi w kryminale z dreszczykiem.

Grady Green to pisarz, który u progu swego największego sukcesu zawodowego w tajemniczych okolicznościach traci żonę Abby. Traumatyczne przeżycie rzutuje na spadek twórczej weny. Dlatego jego agentka wydawnicza Kitty poleca mu wyjazd do leśnego domku na wyspie Amberly położonej u wybrzeży północnej Szkocji. Grady zabierając ze sobą swego psa Colombo przeprawia się promem na wyspę, na której w niewielkiej wiosce przebywa na stałe zaledwie dwudziestu pięciu mieszkańców. Pisarz szybko adoptuje się do nowych warunków i odkrywa w sobie nowe pokłady twórcze, zwłaszcza po odnalezieniu w leśnym domku zaginionego rękopisu ostatniej, niewydanej powieści słynnego pisarza Charlesa Whittakera. Przywłaszczenie sobie cudzego dzieła nie niepokoi aż tak bardzo Gradyego, jak to, że zaczyna mieć zwidy i wydaje mu się, że na wyspie przebywa jego zaginiona żona Abby. Ale czy to na pewno ona? A może to jej duch? Dlaczego mili dotąd mieszkańcy wyspy nie chcą umożliwić mu powrotu do domu? 

Alice Feeney wie jak budować i stopniować napięcie w powieści. Mistrzowsko też prowadzi do zaskakującego finału. I choć wydawało mi się, że domyślam się rozwiązania całej intrygi, to z czytelniczą satysfakcją muszę przyznać, że dałem się zaskoczyć. Poza tym opis wyspy jest tak niesamowity, że zacząłem sprawdzać na mapie, czy ona rzeczywiście istnieje. Tak jak zresztą wszystko w tej powieści...


niedziela, 5 października 2025


 







Joanna Opiat-Bojarska

GRA POZORÓW

Aleksandrze Wilk wali się cały, poukładany dotychczas świat. Jej mąż Gabriel ginie w tajemniczych okolicznościach, a jego ciało znika bez śladu. Żałoba przeradza się w psychiczną udrękę i problemy z pamięcią. Ola nawet nie wie, co robiła przez ostatni tydzień. Dwójką jej dzieci zaopiekowała się szwagierka, która wręcz nie ukrywa, że ma ochotę odebrać Joannie prawa rodzicielskie. Kłopoty w pracy i jeszcze dwóch nękających ją policjantów, którzy zdają się, śledzić każdy jej krok. Koszmar... A może to tylko gra pozorów? Może nie wszystko jest tak, jakby się mogło wydawać?

Patrząc na dorobek pisarski autorki, można stwierdzić, że Joanna Opiat-Bojarska ma swój patent na powieść kryminalną. Potrafi przykuć czytelniczą uwagę i zaserwować intrygującą fabułę. To plus. Mały plusik ode mnie za tło powieści, której akcja dzieje się w miejscach dobrze mi znanych. Jednak reklamy wydawnicze z okładki: ,,rasowy kryminał", ,,elektryzująca i bezwzględna rozgrywka" to tylko zwykła gra pozorów.

Nie kupuję niestety modus operandi kryminalnej intrygi. Choć wszystko trzyma się jakoś w logicznym ciągu postępowań głównych bohaterów, to cała fabuła zdaje się grubymi nićmi pozszywana. Żeby utrzymać sensacyjne napięcie w powieści pojawiają się motywy porwania, zdrady i szpiegostwa. Pozornie dodaje to fabule pikanterii. Gra pozorów jest jednak zwodnicza. Przekonuje się o tym i bohaterka Aleksandra Wilk i niestety ja, jako czytelnik tegoż kryminału.

piątek, 3 października 2025

 


Ota Pavel

JAK TATA PRZEMIERZAŁ AFRYKĘ

To nie jest powieść o Afryce. Chociaż, poniekąd... ,,Jak tata przemierzał Afrykę" to tylko jedno z opowiadań z całego zbioru, w których czeski pisarz, felietonista Ota Pavel opisuje zwyczajne, a czasem nadzwyczajne historie ze życia swojego oraz historie rodzinne. Opowiadania są jak wehikuł czasu, który przenosi nas do czasów powojennych, lat 50-tych, 60-tych XX wieku. Ktoś mógłby powiedzieć, że to jakieś przeterminowane bajanie. Dla mnie to jednak była wspaniała czytelnicza wyprawa w świat wypełniony radością życia, w świat cudownego obcowania z przyrodą, w świat prostych, zwyczajnych pragnień przeciętnego obywatela Republiki Czechosłowacji. 

Jest w tych opowiadaniach niezwykły magnetyzm. I choć sam nigdy nie wędkowałem gotów jestem uwierzyć autorowi, że łowienie ryb to najcudowniejsza dyscyplina sportowa, że po wypiciu piwa gra się w hokeja na lodzie jak z nut, że najpiękniejszym na świecie miejscem do odpoczynku są Czechy Południowe. Chciałbym z obywatelem Misarem przemierzać Karkonosze, a z Otą Gavendą z Cieszyna Beskidy. A gdybym zaszedł na szczyt Chopoku w Niżnych Tatrach to chciałbym odwiedzić w stacji metrologicznej inżyniera chemika Zdeno Zibrina o sile niedźwiedzia, który to na własnych plecach wniósł na szczyt dziewięćdziesięciokilowy agregat prądotwórczy. A czy mogę uwierzyć w zwariowane, afrykańskie perypetie rekruta Pavla w Legii Cudzoziemskiej opisane przez jego syna Ota? A czemuż nie... Przecież życie niesie z sobą tyle niespodzianek i zaskakujących zwrotów akcji. 

Zachwycam się tymi opowiadaniami i lekkością pióra autora. Zazdroszczę mu, że choć pisanie było jego pracą zawodową, to była to praca marzeń, która przynosiła mu tak wiele satysfakcji i zadowolenia. Nawet jeśli pierwszym i najsurowszym krytykiem była jego własna żona.