czwartek, 20 lutego 2020














Katarina Bivald

KSIĘGARNIA SPEŁNIONYCH MARZEŃ


,,Księgarnia spełnionych marzeń" moich marzeń o dobrej wciągającej lekturze nie spełniła. Może dlatego, że to typowa literatura kobieca opowiadająca o tęsknotach za prawdziwą miłością, poczuciem akceptacji, a zarazem tolerancji na tak zwaną ,,inność". 
Początek powieści jest całkiem frapujący. Oto niespełniona życiowo, zagubiona w świecie książek Sara Lindqvist przybywa z zimnej uczuciowo Szwecji do sennego, ale całkiem sympatycznego miasteczka Broken Wheel w stanie Iowa. Przyjeżdża na zaproszenie swojej koleżanki Amy, którą zna jedynie z prowadzonej od wielu miesięcy korespondencji i wymiany polecanych sobie na wzajem książek. Szkopuł w tym, że w momencie swego przyjazdu do miasteczka Sara dowiaduje się, że Amy właśnie umarła. Mieszkańcy Broken Wheel z niezwykłą serdecznością przyjmują jednak przyjezdną i robią wszystko, żeby Sarę zachęcić do jak najdłuższego pozostania u nich. Tłumaczą to w ten sam sposób: tak by sobie życzyła Amy. Sara oczywiście zostaje i otwiera księgarnię. Dalej możemy sobie  wyobrazić, jak owa księgarnia i książki przeobrażają życie mieszkańców zapomnianego miasteczka. Zupełnie jakbym czytał ,,Czekoladę" Joanne Harris. 
Wydaje mi się, że autorka miała dobry koncept na powstanie książki, ale ugrzęzła w połowie jej pisania i nie bardzo miała pomysł na efektowne zakończenie. 
Pięknie byłoby na tym świecie, gdyby książki były lekiem na wszelkie zło, problemy uczuciowe i recesję gospodarczą. Ale to niestety tylko bajka opowiedziana przez Katarinę Bivald.